W DOMU WARIATÓW

Rzeczywistość jest jednym wielkim bałaganem albo domem wariatów bo sami wytrwale tworzymy swoje wariatkowo, chociaż dla wszystkich to wcale oczywiste nie jest.

Kiedy obserwuję ludzi wokół mnie, bez trudu zauważam, którzy z nich żyją w piekle, a którzy w niebie. Tych w piekle jest mnóstwo, bo ich rzeczywistość jest jednym wielkim bałaganem albo domem wariatów. To dla mnie oczywiste, że sami wytrwale tworzyli swoje wariatkowo, ale dla nich wcale takie oczywiste nie jest. Przywykli już do swojej rzeczywistości, oswoili się z nią, zaakceptowali i uznali, że ich świat jest całkowicie normalny. Ludzie są normalni, rząd jest normalny, wojna na Ukrainie jest normalna, ksiądz proboszcz jest normalny, matura i komunia w maju są jak najbardziej normalne. Nie dla mnie jednak!

Oto fragment z Osho, który nawinął mi się gdy tylko zacząłem pisać ten post: Przypomina to sytuację, jakby ktoś urodził się w domu wariatów, od początku żył  w otoczeniu wyłącznie obłąkanych ludzi. Uzna ich za normalnych, a jeśli kiedykolwiek spotka kogoś zdrowego psychicznie, będzie bardzo zdziwiony, nie uwierzy własnym oczom. Pomyśli, że człowiek ten jest obłąkany! To kolejny dowód na to, że źródłem moich przemyśleń jest Pole i najczęściej podrzuca mi „ilustrację” do tego co piszę  w postaci jakiegoś cytatu, odniesienia czy wskazówki.   

Tak naprawdę miałem pisać o demokracji bezpośredniej. Jak doskonale wiecie, uważam ją za najlepszy system społeczno-polityczny, jaki kiedykolwiek wymyśliła ludzkość. Niestety, w tej chwili nigdzie, w żadnym państwie na świecie, nawet w słynnej z demokracji Szwajcarii, nie wprowadzono tego systemu. Co prawda polityczne kanalie wszędzie wycierają sobie demokracją swoje zdradzieckie mordy, ale nigdzie jej nie wprowadzono. Są natomiast jej krzewiciele, w Polsce także. To różni ludzie i ruchy obywatelskie takie jak WIR, Ruch Społeczny PL, Wolni ludzie, demokracja pryncypialna, Nowa Polska i wiele innych. Różnorodność jest w porządku, ale nie w porządku są obrzydliwe gierki, jakie dzieją się w środowisku wolnościowców. Jeśli macie ochotę potaplać się w tym bajorku, obejrzyjcie sobie ten filmik: e-parlament to ATRAPA antysystemu. Okazuje się, że w polskim piekle nie tylko w partiach głównego nurtu wpychają się nawzajem do kotła ze smołą!

Wczoraj przy goleniu słuchałem radia i usłyszałem informację, że jacyś cudzoziemcy pobili dwóch kontrolerów biletów, którzy ośmielili się sprawdzić, czy nie jadą na gapę. Kiedyś usłyszałem, że cudzoziemcy nie chcieli opuścić zajmowanego mieszkania, a kiedy w końcu to zrobili, zdewastowali go kompletnie. I jeszcze cudzoziemcy zgwałcili kobietę, przy okazji ją okradając. Co to za cudzoziemcy? Anglicy, Francuzi, Niemcy? A może… Właśnie, żeby nie wymieniać tej jednej narodowości, przenosi się ich wyczyny na wszystkich cudzoziemców.  Być może wyprowadzam Was ze strefy komfortu Polski wolnej i niepodległej, ale sami zdecydujcie jaki stopień wariatkowa należy się coraz wyraźniejszemu obrazowi unii polsko-ukraińskiej.

Czy przedstawiona powyżej rzeczywistość to aby nie dom wariatów? Fakt, że zawsze, od urodzenia żyję w domu wariatów, nie zmniejszył mojego pragnienia do życia w spokoju i równowadze.  I wraz z wejściem w smugę cienia udało mi się to osiągnąć w 90%, powiedzmy. Samo uświadomienie sobie i zaakceptowanie tego faktu jest bramą, która się uchyliła, aby wejść w inny świat, świat obserwatora. Nieliczni tam weszli (wiem, bo ilość sprzedanych egzemplarzy książki Być Obserwatorem jest naprawdę niewielka), bo jednak ludzie wolą być aktorami w życiu, a nie jego Obserwatorami. A to, że akurat są pacynkami pociąganymi za sznurki przez Wielkiego Animatora, jakoś większości nie przeszkadza.

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments