ZDZIWIENI?

Internet kipiał emocjami w tym tygodniu a ja tu, jak gdyby nigdy nic, opowiadam o snach czy obserwowaniu siebie. Robiłem to absolutnie świadomie, bo te buzujące emocje są nieuzasadnione. Dotyczą przecież odgrzewanych kotletów, problemów które od dawna doskonale znamy, więc nie chciałem obrażać inteligencji czytelników tej strony. Ja wiem, że Polacy uwielbiają całymi latami grzebać się w tych samych problemach (aborcja chociażby) i przeżuwać je jak krowa trawę, ale my nie musimy tego robić. Żeby to sobie uzmysłowić spójrzmy spokojnie na trzy najbardziej gorące tematy z tygodnia, który właśnie mija:  

Co rozsądniejsi ludzie wyklinali jak szewcy tylko dlatego, że pan premier zamówił u naszego Wielkiego Brata 20 milionów szczepionek. Zdziwieni? Co w tym bulwersującego? Przecież to konsekwentna aż do bólu droga jaką idzie nasz rząd w sprawie plandemii. Już rok temu (niektórzy twierdzą, że dużo, dużo wcześniej) jak tylko pojawiły się wzmianki o wirusie w Chinach przygotowywano nas na tę szczepionkę!

Morawiecki chciał jej zanim jeszcze rozdmuchał plandemię w Polsce! To cienki Bolek w porównaniu z taką Ewą Kopacz, która nie zakupiła w 2009 roku szczepionek przeciwko grypie A/H1N1, chociaż prawie wszystkie kraje wykonały prikaz firm farmaceutycznych w tym zakresie. I została nam w budżecie spora kasa a Ewę chwalą do tej pory na wszystkich światowych forach! Morawiecki nie może odmówić, bo jedynym celem obecnej plandemii jest wyszczepienie ludzi i oni to zrobią bez względu na koszty. Ogromne! A ci zamaseczkowani (95%) pójdą się zaszczepić, bo już przebierają nogami na tę okoliczność! Taki mamy klimat więc czym tu się ekscytować?

Druga gorąca sprawa to Don Stanislao. Co tak zaskoczyło widzów w reportażu TVN? Cwaniactwo Dziwisza godne bazaru czy jego iloraz inteligencji godny… kardynała? Bo chyba nie kościelna pedofilia o której mówi się głośno od lat. Jedna, dość długa półka w mojej biblioteczce wypełniona jest książkami, które traktują o Watykanie, historycznym i współczesnym, który zawsze cechuje sodomia, gomoria, chuć, ruja i porubstwo! I te książki nie są nowe! Stoją na mojej półce od lat! Jedynym punktem do zastanowienia jest źródło bieżącej młocki w kruchcie, bo na samooczyszczanie Kościoła to ja jestem za stary wróbel.

O Święcie Niepodległości nie będę pisał z litości, bo odkąd zawłaszczyli go naziole świętowanie tego dnia jest obciachem. Podobno samo bycie Polakiem jest już obciachem, ale dla mnie wciąż nie jest. Zbirów z racami wyhodowała na własnej piersi Siła Przewodnia Narodu więc niech teraz patrzą na to co sami stworzyli. Nie to żebym się cieszył, ale nie ryczę też z bólu jak ranny łoś. I nie dziwię się. Przed nami listopadowy weekend, podobno ma być dość przyjemny jak na tę porę roku więc bez zdziwienia wykorzystajmy go na czuły kontakt z naturą. Do poniedziałku zatem.