OBUDZILIŚMY SIĘ W NOWEJ POLSCE CZY ZNÓW DALIŚMY SIĘ OGRAĆ?

Inscenizacja „Wesela” w reżyserii Jana Klaty

Czy dziś obudziliśmy się w nowej rzeczywistości? Tak! Tyle że to żadna nowość, bo codziennie budzimy się w nowej rzeczywistości – niezależnie od politycznych trzęsień ziemi, medialnych histerii, czy wyników wyborów. Tych ostatnich nie zamierzam komentować na gorąco. Jedno jest pewne, połowa Polaków właśnie wpadła w euforię, a druga połowa w depresję – tak przynajmniej twierdzi większość komentatorów.

Czy aby na pewno? Frekwencja świadczy o tym, że władzy udaje się zapędzać coraz więcej ludzi do chocholego tańca, ale przecież nie uczestniczymy w nim świadomie. Wyspiański pięknie pokazał, że jesteśmy uwięzieni w rodzaju tanecznego letargu. Wykrzykujemy, ale nie słuchamy. Działamy, ale nie myślimy. Tylko nieliczni byli w stanie z pełną świadomością powiedzieć – ja nie tańczę! Nie dziwię się, bo presja podczas tych wyborów była przeogromna.

Osobiście mam na to dowód. Moja ostatnia rolka osiągnęła w Internecie niebotyczny zasięg. Taka ilość komentarzy mogłaby przyprawić o zawrót głowy, gdyby były merytoryczne. Ale nie były. 99% komentatorów nie zrozumiało niczego, o czym mówiłem. Lawina reakcji działała na zasadzie „uderz w stół, a nożyce się odezwą” – sypnęły się wyzwiska i wytarte epitety. Kreatywność zerowa, bo nie są w stanie wymyślić niczego oryginalniejszego, więc wciąż walą na oślep komuchem i ubekiem. I może… coś w tym jest?

Może jednak coś mnie ciągnie do tamtych pogardzanych czasów, kiedy Polak był po prostu Polakiem. Kobietą, jak i mężczyzną zarówno. Nikt się wtedy nie zawracał do Polek i Polaków, bo wszyscy byli Polakami. Polka to był taniec ludowy, który grano po oberku, aby go pogładzić. Moja koleżanka z pierwszej klasy recytowała „Kto ty jesteś? – Polak mały, jaki znak twój? – Orzeł biały” z takim przejęciem, że płakali wszyscy. A my musimy poprawiać Władysława Bełzę i wymyślać tekst: „Kto ty jesteś? – Polka mała. – Jaki znak twój? – Lilia biała”, bo to lepiej rezonuje z nową wrażliwością. Serio?

Właśnie w ten sposób starają się, jak mogą, by nas podzielić. Każdy pretekst jest dobry i z przykrością muszę stwierdzić, że to im się udaje. Skutecznie wbili nam do głów, że jesteśmy albo tacy, albo tacy. A ja myślę, że może najwyższy czas powiedzieć: nie chcę być „ani tacy, ani tacy” – chcę być człowiekiem. Człowiekiem który, zanim zacznie wybierać, najpierw nauczy się być.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments