I PRZYJDZIE JÓZIO…

O kobietach sprowadzonych do roli macicy i opakowania dla rodzącego się życia, nielegalnych skrobankach w prywatnych gabinetach i klauzuli sumienia.

Akurat na mnie wypadło napisanie postu w Dniu Kobiet i to mnie w jakiś sposób obliguje do złożenia życzeń czytelniczkom tego blogu. Zastanawiałem się jak to zrobić, żeby być w zgodzie z obyczajem, kulturą i własnymi przekonaniami, które wcale takie oczywiste nie są. Kobiecość można bowiem rozpatrywać od strony cielesnej, emocjonalnej, intelektualnej i wielu innych, a mnie najbardziej pociąga strona duchowa. I tu jest problem, bo jak doskonale wiemy, dusza nie ma płci i tylko na krótko zdecydowała się zostać kobietą w tym wcieleniu. Nie wiem, dlaczego dusza każdej z Was podjęła taką decyzję, może zwiodły Was szarmanckość, pozorna dżentelmeneria, sztuczna galanteria Polaków, szczególnie wtedy gdy przyjdzie Józio, przyniesie pączki i całuje rączki, i całuje rączki i całuje raczki…

Nasz WÓDZ wciąż to robi, a jednocześnie gardzi kobietami, sprowadzając je do roli macicy i opakowania dla rodzącego się życia. A ja nie akceptuję nie tylko intelektem, ale i sercem stawiania wyżej kilku dzielących się komórek w kobiecym łonie ponad jej ukształtowane ciało i duszę. Nazywanie dzieckiem kilku komórek haploidalnych jest dla mnie zwykłym barbarzyństwem, ale w naszym ukochanym i umiłowanym kraju tak to właśnie funkcjonuje. Aborcja jest przestępstwem ściganym z niezwykłą zaciętością, więc regułą jest, że ginekolog, który pracuje w państwowym szpitalu, odmawia wykonywania aborcji, tej dopuszczanej przez prawo rzecz jasna, ze względów etycznych. Iluż to ginekologów znanych jest z tego, że w szpitalu odmawiają udziału w aborcji ze względu na klauzulę sumienia, a w prywatnym gabinecie skrobią bez najmniejszych rozterek, za odpowiednią opłatą rzecz jasna?

Trójca święta Hołownia, Kosiniak, Kamysz nie wstydzi się proponować w sprawie aborcji referendum, w którym o prawie do decydowania o ciele kobiety głosowaliby mężczyźni i panie z nadszarpniętą psychiką, które uważają, że urodzenie dziecka z zespołem Downa to zaszczyt i powód do dumy. W żaden sposób nie można im wytłumaczyć, że każda kobieta ma prawo urodzić, co chce, nawet jeśli wie, że urodzi żyrafę czy krokodyla. Ale żadnej kobiety nie powinno się zmuszać do urodzenia żyrafy czy krokodyla. Ta prosta konstrukcja jest łatwo przyswajalna dla każdego, komu Pan Bóg rozumu nie odebrał, niestety nie dla pani Godek i jej podobnych.

Przyrzekłem sobie, że zrobię co w mojej mocy, aby moja wnuczka nie musiała żyć w takiej Polsce, gdzie w gabinetach służby zdrowia kobiety spotykają się nagminnie z odmową wydania skierowania na badania prenatalne, nie mówiąc już o recepcie na środek antykoncepcyjny czy wczesnoporonny. Decydenci w białych fartuchach wyciągają potężne narzędzie, które umożliwia im taką odmowę – klauzulę sumienia. Tyle w tym sumienia ile kawy w kawie latte z dworcowego baru. Ilu lekarzy odmawia wydania skierowania na badania, którego prawdziwym powodem jest kończący się limit NFZ? Procedury przedłużane są celowo, aż do momentu, gdy zabiegu nie można już przeprowadzić i trzeba urodzić dziecko z dwoma głowami na przykład. Poprawniej byłoby napisać z wadami genetycznymi, ale mam w dupie poprawność w tej sprawie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, chylę nisko głowę przed wszystkimi duszami, które zdecydowały się przyjąć ciało kobiety w jednym z najbardziej represyjnych wobec kobiet państw na świecie. Podziwiam Was, wielbię i ubóstwiam przez wszystkie 365 dni w roku! Trzymajcie się cieplutko!

Subscribe
Powiadom o
guest

11 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments