NAJLEPSZY KOLAGEN

Po miesiącu konsumowania galaretki z kurzych łapek moje kolano zapomniało o łąkotce. Może zdecydujesz się spróbować w kontekście Twojego kolana?

Kolagen nabiera znaczenia wraz z wiekiem i staje się ogromnym problemem gdy jesteśmy starzy. To wcale nie znaczy, że młodzież nie powinna się nim interesować. Wprost przeciwnie, im wcześniej zadbamy o kolagen, tym mniej będziemy mieć problemów na starość. W nasz zdrowy piątek przypomnę tym, którzy o nim zapomnieli, jaki jest najlepszy. Otóż najlepszym kolagenem jest ten wytworzony przez nasze ciało! Organizm tworzy go z aminokwasów zawartych w pożywieniu, akurat takim, które jest teraz de’mode’. Kto w czasach sałatek i sushi sięga po salcesony, flaczki, rosoły czy galarety?   

Jeśli już zdiagnozują niedobór kolagenu, sięgamy po piguły. Na rynku jest mnóstwo preparatów oferujących „kolagen”, co jest oczywistą nieprawdą. Są jednak bardzo dobre tego typu produkty, w których są prawie wszystkie elementy do budowy kolagenu, tyle że drogie. Tak to już jest, bo jak wiadomo, tanie mięso psi jedzą. Od takich tanich piguł tkanka chrzęstna w kolanach czy w biodrach nie odbuduje się i wtedy trzeba się będzie zdecydować na wymianę stawu kolanowego, czy biodrowego. Pięć lat temu, mniej więcej, miałem swoją przygodę z kolanem. Bolało sakramencko i nie mogłem stanąć na nogach! Zdiagnozowano u mnie pęknięcie łąkotki, więc chodziłem o kulach. Łąkotka się nie zrasta, stwierdzili panowie doktorzy, sugerowano zatem wymianę na sztuczną. Dowiedzieliśmy się, że w prywatnej klinice pod Warszawą wymieniają na organiczną, więc tam mnie wywiozła mała żonka.

W ekskluzywnej klinice ortopeda potwierdził pęknięcie łąkotki i zaoferował jej wymianę (bo przecież łąkotka się nie zrasta) prawie od ręki wróć… od nogi! Operacja była piekielnie droga, ale pal sześć kasę! Czułem, że mogę to załatwić inaczej. Poprosiłem o przełożenie terminu o miesiąc. Miałem zamiar zastosować terapię duchową, tę samą, której teraz uczę patientów na moich sesjach hipnoterapii. Jeśli mi „nie wyjdzie” byłem zdecydowany zgłosić się „pod nóż”. Przez 28 dni systematycznie i konsekwentnie „naprawiałem” moje kolano poprzez medytacje, wizualizacje i sugestie. Obyło się bez operacji. Po miesiącu kolano funkcjonowało jak gdyby nigdy nic! Aż do grudnia tego roku!

W grudniu zauważyłem, że coś jest nie halo. Nie jakiś ostry stan, żeby od razu olaboga, ale jednak nie mogłem robić niektórych porannych ćwiczeń. W medytacji dostałem przekaz z Pola, że nie pomoże już nic, nic się nie zmieni jeśli nie zadbam o ciało. Domyśliłem się, że chodzi o kolagen. Piguły nie wchodziły w grę, więc… Moja genialna mała żonka przytaszczyła do domu kurze łapki. Galaretka z kurzych łapek to miało być to! I było! Po miesiącu systematycznego konsumowania galaretki z kurzych łapek kolano znów zapomniało o łąkotce. Systematycznego, to znaczy jedna galaretka dziennie przed obiadem! Żadne tam od czasu do czasu!

Ból kolana minął, ale nie zrezygnowaliśmy z galaretek, mając na uwadze nasze zdezelowane kręgosłupy. Kolagen ma przecież ogromny wpływ na kondycję „dysków” w kręgosłupie. Niestety mój kręgosłup jest już w takim stanie, że lepiej nie mówić, więc poprawy na razie nie widzę. Na temat okresu poprawy są sprzeczne dane, ale często spotykam się z okresem jednego roku, aby zauważyć poprawę. Dlatego nie rezygnuję z kurzych łapek, bo może jednak? A może też nabraliście ochoty na galaretkę z kurzych łapek?

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments