Z cyklu: Pokochać siebie (26)
Dlaczego piątkowe posty wzbudzają tyle emocji wśród moich wirtualnych przyjaciół, stałych bywalców tej strony? Może dlatego, że dzielę się moim terapeutycznym doświadczeniem i narzędziami, które zmieniają życie poważnie chorych pacjentów. Ale Wy nie jesteście chorzy! Dlaczego więc bierzecie je tak osobiście? Przekażcie tę wiedzę tym, którzy naprawdę cierpią, bo Wy dajecie sobie radę doskonale, a oni na tę stronę nie trafią! Źródłem tej wiedzy są wskazówki sławnych psychologów, psychiatrów, nauczycieli duchowych oraz moje skromne doświadczenia. Możecie mi chyba zaufać, że to wiarygodne źródła?
Kochać siebie – co to praktycznie znaczy? To nic innego jak akceptacja siebie jako wartościowego człowieka. Ale uwaga! To nie może być akceptacja narzucona z zewnątrz. To zawsze twój wybór. Akceptacja oznacza również rezygnację z narzekania. Czy nie znacie takich, którzy narzekają albo wściekają się tylko dlatego, że pada albo jest zimno? Porozmawiajcie z nimi i uzmysłówcie im, że narzekanie na coś, na co nie mamy wpływu, to sygnał zaburzenia.
Tak samo jest z opowiadaniem innym, że ktoś cię nie lubi. Gdy to mówisz, podsycasz w sobie emocje niezadowolenia i nic więcej. Rozmówca ci nie pomoże – bo niby co ma z tym zrobić? Najwyżej zaprzeczy. A wtedy podejrzewasz go o nieszczerość i przestajesz mu wierzyć. Narzekając, niczego nie osiągasz, oprócz znęcania się nad sobą. Chyba że litość ma dla ciebie jakąś wartość. Niektórzy to lubią, ale to nie jest godne człowieka na pewnym poziomie rozwoju.
Gdy ktoś biadoli przy mnie, zawsze pytam: „Dlaczego mi to mówisz?” Albo: „Czy mogę coś zrobić w tej sprawie?” Jeśli po tym rozmówca nie zorientuje się, że narzekanie jest beznadziejnie głupie, pozostaje tylko terapia. Ale nie popadajmy w przesadę. Gdy mówisz: „Jestem zmęczony/a” albo „źle się czuję”, to nie jest narzekanie, tylko stwierdzenie faktu. Czasem ktoś naprawdę może pomóc. Jeśli jednak wiesz, że nie może, to czy poczujesz się lepiej gdy to powiesz?
Nie lepiej samemu poszukać jakiegoś rozwiązania, zamiast obciążać innych? Naprawdę szukasz litości nad sobą? Bez sensu, bo to powstrzymuje Cię przed dawaniem i odbieraniem czegoś ważniejszego – miłości. Kochanie siebie i narzekanie wykluczają się. Zasugeruj swoim narzekającym znajomym, by zastanowili się, ile rozmów poświęcają na narzekanie: na politykę, ceny, pogodę, zdrowie itd. I co im to daje? Bo Ty już przecież wiesz, że nic.