CZŁOWIEK BEZROZUMNY

Wciąż uganiamy się za szczęściem, a tak mało jest ludzi szczęśliwych. Jest nas trochę, ale to zaledwie kropla w morzu nieszczęść. Reszta wędruje przez życie, cierpiąc i złorzecząc na swój los. Nawet gdy mają swój cel i, odmawiając sobie wszystkiego ogromnym wysiłkiem, zdobywają to co miało być  celem, wkrótce znów są rozczarowani. Cel okazał się miałki i nie zamienił życia w jedno pasmo szczęścia. 

Przyjęliśmy za pewnik, że jesteśmy  homo sapiens sapiens, rodzajem i gatunkiem, do którego należą wszyscy współcześni ludzie, zatem z definicji jesteśmy ludźmi rozumnymi. Powtarzamy to po Arystotelesie, ale czy na pewno jesteśmy rozumni? Wystarczy rozejrzeć się wokół, szczególnie teraz, podczas covidowej głupawki, żeby dojść do wniosku, że jesteśmy raczej bezrozumni. Co powiecie o osiemdziesięcioletnich staruszkach wystających przed przychodnią całą noc, żeby się zapisać na szczepionkę? Homo sapiens sapiens? Nasza bezrozumność polega na tym, że wciąż przechodzimy przez to samo i to nas niczego nie uczy. Jesteśmy tacy, jak byliśmy i wcale nie pachnie nam wiosną majowy kwiat. Zamartwiamy się czymś, na co nie mamy wpływu i zamiast zająć się własną duszą, własnym rozwojem kłócimy się o coś, o czym nie mamy zielonego pojęcia.

Byłem wczoraj świadkiem głośnej awantury przed warzywniakiem, bo trudno to nazwać dyskusją. Jeden z panów, czerwony z wściekłości jak cegła, twierdził, że Trump jest zbawcą ludzkości, który niszczył lewacko- liberalną mafię żydowską i zrobił dużo dobrego dla Polski. Drugi, również czerwony, ale w odcieniu zdecydowanie buraczanym, uważał Trumpa za kretyna z popieprzoną grzywką, który nic dla świata nie zrobił, a już szczególnie dla Polski. A przecież, zamiast wrzeszczeć na mrozie, wystarczy trochę pomyśleć.

Wszystko, co zrobił lub nie zrobił Trump, zawsze będzie odbierane jako dobro przez jednych a jako zło przez drugich. Wypowiedzenie umowy z WHO jest chyba tego dobrym przykładem? A stosunek do plandemii? Najpierw antycovidowy, a potem procovidowy? A wojska amerykańskie w Polsce, za które płacimy ogromne pieniądze? Ceglany pan twierdził, że będą nas bronić przed wrogiem a ten buraczany, że bronią u nas interesów światowych korporacji żydowskich.

Słuchałem tej kłótni z mojej ulubionej pozycji Obserwatora, bez emocji i zaangażowania, bo mój stosunek do Trumpa jest żaden. Ani nie narobił aż takiej obory, jak się zapowiadało, ani nie wniósł niczego wartościowego oprócz tego, że był jedynym prezydentem za mojego dorosłego życia, który nie rozpętał żadnej wojny. Niestety ja nie miałem najmniejszego wpływu na jego decyzje, za to miałem wpływ na kolejkę przed warzywniakiem, więc gdy ceglano-buraczani dyskutanci nie zareagowali na moje uprzejmie „czy panowie wchodzą?”, wszedłem przed nimi, chociaż stałem za. Czy aby nie bezrozumność jest czynnikiem biblijnych twierdzeń, że ostatni będą pierwszymi?