WIGILIA E. P. A.

Chcąc nie chcąc mamy Wigilię. I nie pytajcie mnie, czy się cieszę, bo każdy z moich czytelników doskonale wie, jak odpowiem. Oczywiście, że się cieszę! Przecież codzinnie mam Wigilię, Boże Narodzenie, Wielkanoc, wakacje, ferie, Święto Niepodległości i każde inne święto, bo każdy mój dzień jest świętem. Dlaczego więc mam nie cieszyć się Wigilią? Tym bardziej że w związku z nią nie mam żadnych zobowiązań w porównaniu np. z ortodoksyjnym katolikiem nazywanym u nas prawdziwym Polakiem Katolikiem (zwanym dalej P.P.K.).

Święta Bożego Narodzenia to dla P.P.K. najważniejszy okres w roku. Szczególnie niepowtarzalna atmosfera kolacji wigilijnej nasączonej atmosferą wyśpiewywanego w kolędach słowa, które stało się ciałem, nakłada na P.P.K. szczególne zadania. Zwykły Polak katolik (zwany dalej Z.P.K.) zjada swoją wieczerzę wigilijną, najczęściej lekkostrawną, nawiązując do ubogiej szopy, w jakiej przyszło urodzić się Dziecinie, wypija setę pod śledzika albo więcej, w zależności od potrzeb, i rozwala się na kanapie przed telewizorem, żeby dać się straszyć koronawirusem.  

P.P.K. myśli o Wigilii przez cały adwent, kupuje i ubiera choinkę, pichci potrawy cały tydzień i pucuje mieszkanie, a w samą Wigilię nie je niczego od samego rana. Dopiero wtedy, gdy na niebie zapłonie pierwsza gwiazdka kładzie sianko pod biały obrus a na nim opłatek. Wtedy zasiada za stołem i nie wstaje od niego wcześniej niż po Trzech Królach, z przerwą na pasterkę. Jeśli zaś chodzi o samą Wigilię, to bardzo proszę: śledź, karp, barszcz wigilijny, racuchy, kutia, fasola, kluchy z makiem, pierogi z grzybami i… i nie może być tego wszystkiego mniej niż trzynaście potraw! O tym, że już od dawana nie obowiązuje post, nie chce słyszeć, bo musi, musi, bo się udusi zjeść te swoje śledzie, karpie, barszcze, racuchy, kutie, fasole, kluchy z makiem, pierogi z grzybami itd…

A taki europejski Polak ateista jak ja (zwany dalej E. P.A.) siada do kolacji radosny jak zwykle, zjada jak zwykle z apetytem i szacunkiem swoje wegetariańskie przysmaki i jeśli ma ochotę, wypije lampkę czerwonego wina, jak zwykle pośmieje się z domownikami i jak zwykle pójdzie na wieczorny spacer. A po spacerze jak zwykle trochę poczyta, a potem zapali świecę, włączy muzykę relaksacyjną i łącząc się z Polem, pomedytuje do 22:00, bo jak zwykle o tej porze idzie do łóżka.

Powiedzcie z ręką na sercu czy to nie jest piękna Wigilia? A jeszcze proszę wziąć pod uwagę, że taką Wigilię mam prawie codziennie! Prawie, bo czasami zdarzają się jakieś niezapowiedziane atrakcje: goście, sauna czy kolędnicy. I takich codziennych Wigilii życzę Państwu z całego serca, oczywiście tylko tym, którzy sobie tego życzą, bo jeśli chcą celebrować swoją Wigilię tylko raz w roku jak Z.P.K. lub nawet P.P.K. – to ja po prostu I.T.D.