WREDNE ŻYCZENIA

I po co komu te wystrojone świątecznymi światełkami ulice, skoro wszyscy siedzimy w domach? Cynizm władzy czy tylko konieczność wydania pieniędzy zaplanowanych w budżecie? Od kilkunastu lat gmina stroi ulice naszej wsi (Raszyn wciąż jest wsią) na bogato, ludzie robią to samo na swoich posesjach, nie inaczej jest w tym roku. A jeszcze nie tak dawno nikt nie wieszał żadnych żaróweczek na drzewkach w przydomowym ogródku. Najwyżej na plebani i u pani Gieni stał świerk oświetlony czterdziestkami umieszczonymi w zielonych i żółtych, plastykowych butelkach po oleju silnikowym.

Dziś girlandy świateł w najpiękniejszych kolorach mrugają w każdym ogródku. Koło mego ogródeczka zaświeciły światełeczka, chociaż za płotem nie ma nawet psa z kulawą nogą.  W oknach domów także płoną choinki. Nie w sensie dosłownym oczywiście, chociaż mieliśmy jeden dosłowny pożar. Zastanawiałem się jak to będzie z petardami i racami? Co w tym roku zrobią ci biedni piromani? Czy poddadzą się tak łatwo? A jednak! Każdego roku co światlejsi ludzie prosili, aby zaniechać tego barbarzyńskiego zwyczaju strzelania w święta, ze względu na oszalałe ze strachu zwierzęta, i nic! Nie trafiało. A jak władzia wydała z siebie zakaz – wystarczyło! I można?

Dziś rano, gdy wynosiłem do śmietnika opakowania po prezentach, zobaczyłem panią Gienię jak przemykała się opłotkami, szara i przestraszona.

– Hej! Wygląda pani jakoś tak nieszczególnie? – zgadnąłem, bo wyglądała naprawdę nie teges.

– I tak się czuję – odpowiedziała głosem pełnym boleści przytłumionym maseczką.

– Zrobiła pani test i jest pani pozytywna?

– Aż taka głupia to ja nie jestem. Nic nie robię, oglądam telewizję i tyle!

Że też na to od razu nie wpadłem. Typowe objawy rozmiękczenia mózgu po tygodniach oglądania telewizji. Chciałem jej złożyć życzenia, ale zaledwie zacząłem, przerwała mi brutalnie.

– Daj pan sobie spokój. Nasłuchałam się życzeń na Wigilii, że głowa mała! Nawet babcia życzyła mi, żeby mi podnieśli emeryturę!

– Przecież pani nie jest emerytką.

– Ale babcia jest! Ciotunia życzyła mi, żeby PiS szlag trafił; wujek życzył, żeby szlag trafił PiS razem z Solidarną Polską i Porozumieniem; szwagier, żeby trafił PiS z Solidarną Polską, Porozumieniem i jeszcze z Dudą! Naprawdę, każdy życzył mi szczerze… Obłudnicy! Żeby mnie tak sprofanować!

– Nie było was przypadkiem więcej niż pięć osób?

– Pan też chce mnie sprofanować?!

– Skąd! Ale trochę się cieszę, że głosowanie na PiS uważa pani za profanację.

– Ja?! Profanacją jest to, że oni wszyscy też głosowali na PiS, a teraz udają Niemca! – i odeszła zniesmaczona puchając nerwowo w maseczkę.