Ewa i Tomek, moi duchowi przyjaciele, przysłali mi zdjęcia z ich nowego domku na palach. Przeprowadzili się tam z miasta razem z psami i kotami, w szczere odludzie, gdzieś na polską wieś. Prąd mają z wiatraka, nie słuchają radia i telewizji, rąbią drewno, pranicznie leczą się od cywilizacji i wspomagają energią drzew. Podobno czują się doskonale i zaczynają żyć naprawdę. Od zawsze piszę, że życie jest wędrowaniem, ale trzeba mieć odrobinę odwagi, żeby tę wiedzę przekuć na działanie i ruszyć dupsko z miejsc, które uwierają do miejsc, które na chwilę dadzą ukojenie.
Życie jest przygodą, warto je zgłębiać i niekoniecznie musi ścielić się czerwonym dywanem pod stopami. Tak zwany sukces zdarza się niezwykle rzadko i nie mam tu na myśli sukcesu materialnego, ale duchowy, gdy w naszych sercach gości miłość i spokój. Właśnie dlatego w swojej wędrówce napotykamy trudności, bo tylko one są cenną lekcją, z której możemy nauczyć się czegoś naprawdę wartościowego. Życie tu i teraz, bez względu na to w jakim wymiarze, 3D czy 5D, jest tylko zwykłą przejściówką, kolejnym przystankiem w wędrówce i nie radziłbym Ewie i Tomkowi, aby zakotwiczyli się w swoim domku na palach na stałe.
Warto natomiast wykorzystać ten okres, bez względu na to ile będzie trwał, by docierać duchowo coraz wyżej i wnikliwie zagłębiać się w duszę, bo ani wysokość, ani głębia nie kończą się nigdy. Bywają tacy, dla których głębię określa pojemność talerza zupy a wysokość stan konta w banku, ale ja ich rozumiem. Tacy ludzie też są w wędrówce i kiedyś poczują, jak ich uwiera i ta zupka i to konto. Może nawet zostawią swój znany i bezpieczny świat i wyjadą na wieś do domku na palach? Bo kto chce być wewnątrz zdarzeń, musi żyć wciąż z bagażem, musi mieć walizeczkę i koc i latarenkę na noc!
Dobrze jest pamiętać, aby życia nie brać jako coś oczywistego i prostego jak konstrukcja cepa. Pewnie, że możemy je tak traktować jeśli chcemy, bo rzeczywistość zależy od naszego postrzegania, ale gdy zaczyna nas coś wiercić w… sercu, przypomnijmy sobie, że życie to jedynie szansa o przeogromnym potencjale i możliwościach. Jeśli pomyślimy, że już osiągnęliśmy to co chcieliśmy, mamy piękny dom, dobrą rodzinę, zajefajny samochód, a nawet dwa, wypasione konto i wakacje spędzamy na Bermudach – to w sensie duchowym przegapiliśmy życie! Jeśli tylko o to nam chodzi, przegapiliśmy, nie ma zmiłuj!
To naturalne, że każdy dąży do pięknego domu, dobrej rodziny, zajefajnego samochodu, wypasionego konta i wakacji spędzanych na Bermudach, ale coś takiego nie powinno przeszkadzać w poszukiwaniu drogi do swojego wnętrza. Często nawet pomaga. Każde życie może być uduchowione jeśli prowadzi do miłości w sercu, równowagi i miłosierdzia. Traktujmy je więc jako drogę, szlak, wylotówkę do dalszej wędrówki. W przeciwnym wypadku stanie się nijakie, puste, nieprawdziwe bez względu na to czy spędzamy je w willi z basenem, czy w domku na palach.