Podobno ten tydzień i następny są najtrudniejsze w 2023 roku ze względu na energie, jakie spływają teraz na Ziemię. Mówi się również o zatrzymaniu jądra Ziemi i przebiegunowaniu. Podobno dlatego jesteśmy rozdrażnieni, zaniepokojeni i boimy się wszystkiego, co znajdziemy w mediach. Ośmielę się twierdzić, że jesteśmy rozdrażnieni, zaniepokojeni i boimy się wszystkiego z innego powodu. Ten stan trwa już od dawna, bo zamiast dopasować się do wysokich wibracji, które przynoszą kosmiczne energie, my obniżamy swoje, rzucając się na wszystkie newsy, jakie nam podsuwają z ekranu. A one są takie same od lat: ofiary trzęsienia ziemi, zastrzelone dzieci w klasie, kolejny przekręt na wnuczka, zgwałcone niemowlę, bijatyka na ulicy – znacie to przecież.
Gdy odwiedza nas jakiś gość i dzieli się takimi „wiadomościami”, staram się przekazać, że to nie jest prawdziwy obraz rzeczywistości. Czy u nas było trzęsienie ziemi? Czy w naszej szkole ktoś strzelał do dzieci, okradli kogoś, pobili albo zgwałcili? Dlaczego więc skupiasz swoją uwagę na czymś tak negatywnym, skoro wokół ciebie wszyscy żyją w spokoju? To dziwne, ale najczęściej spotykam się z następującą reakcją: A… bo ty jesteś artystą i inaczej patrzysz na świat! Często to słyszę, jakby moi rozmówcy nie wiedzieli albo nie wierzyli, że każdy człowiek może być artystą. Artystą albo rzemieślnikiem – wybór należy do każdego z nas. A kim Ty jesteś? Artystą czy rzemieślnikiem?
Każda czynność może być sztuką albo rzemiosłem, weźmy, chociażby prozaiczne gotowanie zupy. Rzemieślnik, gotując zupę, wrzuca po kolei do garnka to, co powinien wrzucić, wie przecież na pamięć, co ma wrzucić albo, jeśli zupa jest dla niego nowością, dokładnie to, co napisano w przypisie. Artysta będzie tańczył wokół garnka z zupą, będzie smakował co chwilę, doprawiał, eksperymentował, bo pragnie ugotować super zupę! W sercu artysty zawsze tkwi pragnienie totalnego wchodzenia w egzystencję, więc sam akt gotowania pochłania go całkowicie, jest w tym zatracony na maksa, jest podniecony, bo jest twórcą.
Rzemieślnik niczego takiego nie czuje, wie doskonale jak ugotować tę zupę i wie, jak będzie smakować. Jest umiarkowanie zadowolony z rezultatu i tyle. Artysta nigdy nie jest zadowolony i nawet gdy już tę zupę poda, będzie jeszcze ją dopieprzał czy dosalał na stole. Ten banalny przykład z zupą możecie przenieść na wszystko, do czego zamierzacie się zabierać. Ja mam to samo, pisząc książkę. Czynność pisania pochłania mnie całkowicie i jestem w stanie pisać, pisać i pisać bez względu na zegar. A nazajutrz z taką samą pasją poprawiam to co napisałem wczoraj. I ten akt poprawiania trwa aż do oddania książki do druku. Poprawiam i poprawiam, i nigdy nie jestem zadowolony. Szczególnie wtedy, gdy pierwsze egzemplarze wyjdą z drukarni – przecież jeszcze tyle można by poprawić!
Wtedy pojawia się pewnego rodzaju nostalgia za tym twórczym czasem i najczęściej zaczyna kiełkować pomysł nowej książki, nowej zupy, nowej rabaty w ogrodzie. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że któraś książka, zupa czy rabata będzie ostatnia. W moim przypadku właśnie ta siódma, którą teraz piszę. I co wtedy? Pozwólcie zatem niech pointą będzie cytat ze starego dobrego Osho: Twórca żyje, by tworzyć. Śpiewak żyje, by śpiewać, tancerz żyje, by tańczyć, miłujący życie, by kochać, drzewa żyją, by rozkwitać. Jeśli drzewo zakwitło i pojawiły się doskonale kwiaty, po co przedłużać to daremne, bezsensowne życie?