Myślenie boli – pamiętacie jeszcze sentencję Józefa Tischnera? Nie wiadomo kto pierwszy wypowiedział tę myśl, ale Tischner promował ją bardzo mocno. Zawsze lubiłem Tischnera, chociaż był księdzem, a to nie uchodzi filozofowi i myślicielowi. Nie mniej potrafił jednym zdaniem wywołać u mnie ból głowy większy niż po wieczorze przy góralskiej herbacie.
Co do myślenia miał zatem absolutną rację, bo pogłębianie refleksji nad sobą i światem jest wymagające i nie zawsze komfortowe. Dumał, nie dumał, carem nie budiesz – czy to na zawsze zostanie w naszej podświadomości jako spadek po Wielkim Bracie? Dlatego cierpimy na lenistwo umysłowe? Szkoda, że nie prowadzi się badań co do ilości „bezmózgowców” w naszym ukochanym i umiłowanym kraju i nie można jednoznacznie określić, ilu ich jest, ale wygląda na to, że mnóstwo!
I jeszcze ta obrzydliwa tendencja do przerzucania odpowiedzialności za myślenie na inne osoby. Nie ufamy sobie, więc przyjmujemy za swoje przekonania innych. W sposób bezpardonowy wykorzystują tę naszą przypadłość współczesne media i polityka. Nauczyli się od Kościoła – to oczywiste. Wpływają na sposób myślenia, promując uproszczenia i emocjonalne reakcje zamiast racjonalnych analiz. Dlatego bez żadnych konsekwencji premier może cofnąć swój podpis a prezydent łamać konstytucję. Bezmózgowcy to akceptują!
Myślenie boli i często prowadzi do kwestionowania wcześniejszych przekonań, co może być niepokojące. Szczególnie wtedy gdy trzeba porzucić stare przekonania i wzorce. Wzorce, schematy – to nasze bezpieczne strefy, nasze mentalne kapcie. Kto by chciał chodzić boso po zimnej podłodze, prawda? Nie dość, że zimno to jeszcze można walnąć się w palec. Niektórzy unikają tego za wszelką cenę, by chronić swoje ego.
Myślenie boli, bo zmusza nas do przeglądu naszego wnętrza, do weryfikacji, co w nas wciąż świeże, a co już dawno powinno wylądować na śmietniku. Ale to ból, który prowadzi do rozwoju, a ten jest nieunikniony. Po to zeszliśmy na te piękną niebieską planetę, którą właśnie przerabiają na zsyp. Dla rozwoju! Jak mówi stare przysłowie: „kto się nie rozwija, ten się zwija”. Czy aby nie to właśnie obserwujemy teraz?