Nie będę omawiał wizyty najjaśniejszego cesarza wcale nie dlatego, że nie pałam do niego wiernopoddańczą miłością. Doskonale wiecie, że nie jestem dzięcieliną, więc nie pałam, do polityków szczególnie. Byłem pewien, że ta strona skupia właśnie takich czytelników jak ja. Komentarze z ubiegłych dni zmieniły mój niedorzeczny stosunek, bo są wśród nas tacy, którzy kochają Bidena a inni Putina i to do krwi ostatniej. Mają do tego prawo, ale przecież mogą tę miłość wyrażać u siebie. Na moim maleńkim kawałku Internetu nie toleruję tego typu postaw, bo w sposób naturalny przenoszą się na opinie o mnie i niektórzy są przekonani, że to ja promuję jakieś nonsensowne postawy polityczne.
To nie jest jednak powód, żeby nie dawać świadectwa przekonaniom i dlatego dość często robię to, ale z pewnego dystansu. Wizyta cesarza jest zbyt świeża, więc poczekajmy na jej owoce. Histeria, jaką prezentują dziennikarze, po prostu mnie rozśmiesza. Twierdzenie, że sama obecność Bidena w Kijowie i Warszawie spowoduje wygranie wojny przez Ukrainę, przypomina mi starą opowieść o pewnym niezwykle szanowanym rabinie, do którego zwracano się, gdy dochodziło do jakiegoś giewałtu. Akurat wybuchł wielki pożar – opowiada jeden z jego pasjonatów – więc posłano po rabina. A gdy przybył, stanął na wzgórzu i patrzył na ten pożar, patrzył i, patrzył i patrzył… – I co? Ugasił ten pożar? – Nie, ale jak on patrzył!!!
Niech to będzie pointa na dziś co do wizyty cesarza, którą okrzyknięto za przełomową, idealną wręcz doskonałą. Ja uważam, że ani ta wizyta nie jest doskonała, ani sam Biden nie jest. Nikt i nic nie jest doskonałe w całym Wszechświecie, bo wszystko jest rozwojowe włącznie z Bogiem. Bóg też się rozwija, piszę o tym bez ogródek w swojej ostatniej książce i pewnie znów narażę się na epitety w rodzaju komucha, Żyda i idioty. Nasza religia twierdzi przecież, że Bóg jest, był i będzie doskonały, tak chyba zresztą twierdzą wszystkie religie, jakie wymyślono. To zupełna bzdura, bo gdyby tak było, nie byłoby miejsca na rozwój i ewolucję. Bóg (dla mnie Pole) jest w ciągłym rozwoju, co widać gołym okiem, bo wszystko, co widzimy, jest przecież emanacją Boga.
Gdyby Bóg był doskonały, wszystko wokół nas też byłoby doskonałe, a nie jest. Ludzie, natura, prawo, prawie wszystko jest niedoskonałe jak cholera! I o to chodzi w tej zabawie nazywanej życiem. Ono może istnieć tylko wtedy, gdy niedoskonałe dąży do doskonałości, bo różnica potencjałów powoduje ruch! Dlatego odchodzimy stąd odrobinę lepsi, szlachetniejsi, żeby znowu wrócić i znowu odejść jeszcze lepszymi i szlachetniejszymi. Ten krąg reinkarnacji możemy przerwać dopiero po oczyszczeniu karmy i pozbyciu się materialnych pragnień poprzez trwanie w energii bezwarunkowej miłości. Mówiąc krótko, gdy jesteś już doskonała(y), czyli tak naprawdę – martwa(y)!
Dlaczego zatem niektórzy z Was nie tolerują mojej niedoskonałości? Odchodzą, bo nie akceptują mojego zaangażowania w to czy tamto albo ja sam zamykam przed nimi drzwi, gdy nie akceptuję ich zaangażowania w to czy tamto. Czy to jest w porządku? Jak najbardziej! Nie odpowiadamy już sobie wibracyjnie, bo jesteśmy inaczej niedoskonali. Proszę Was jednak bardzo serdecznie: nie wymagajcie ode mnie doskonałości! Chcecie, żebym już umarł?