ODLOT – CIĄG DALSZY

Katarzyna Szelest przedstawia ciąg dalszy swojej mentalnej podroży, w której odwiedza klasztor w Tybecie i widzi ceremonię odbierania energii.

Katarzyna Szelest

Jeszcze raz dziękuję, za uwagę, tak szczerze to nie kumam, co znaczą moje podróże, ale dla mnie to niesamowite doświadczenie. Na pewno nie jest to moja wyobraźnia, bo kiedy ją włączam, obrazy pokazują się ot tak po prostu. To nie są obrazy to raczej uczucie. Ja to wszystko czuję a ostatnio nawet zapach i podczas doświadczania wszytko opowiadam do dyktafonu. Jak potem odsłuchuję, najpierw się śmieje sama z siebie, a potem po prostu jestem tym wszystkim zafascynowana. Wracajmy jednak do mojej medytacji:

Tybet. O tym zawsze marzyłam. Cóż za radość dla mnie ze świadomością, że mogę być kiedy chcę w każdym zakątku świata. Widzę szczyt góry. Jacyś ludzie idą w stronę klasztoru? W każdym razie kierują się w stronę drewnianego domku, który może być klasztorem. Cały czas obserwuję, jak ludzie wchodzą do środka, a ja wpływam tam za nimi. Na środku stoi coś w rodzaju drewnianej skrzyni, a na niej na czerwonej poduszce leży mieniąca się kolorami tęczy kulka. Widzę to wszystko, nie mając ciała. W tym pomieszczeniu mogę być wszędzie: u góry, z boku, mogę być między tymi ludźmi, którzy siedzą. Nie wiem, kim oni są. Turyści? Oni mnie nie widzą, a ja ich widzę albo raczej czuję. To sami mężczyźni i wygląda to tak, jakby na coś czekali.

Wiem, że cały czas chodzi o tę mieniącą się kulkę, która leży na eleganckiej czerwonej poduszce. To musi być dla nich ważne. Z boku tego pomieszczenia są drzwi. Otwierają się teraz i wchodzi niewysoki facet. Nie, nie ma na sobie żadnych pomarańczowych szat. Ubrany jest w długą jasną tunikę. Mnie nadal nikt nie widzi, bo przecież nie mam teraz fizycznego ciała. Zaciekawiło mnie, co on robi z tą kulką, ludzie też czekają i czuć, że są podekscytowani, jakby miało się coś ważnego wydarzyć. A kulka zaczęła się rozświetlać, emanują z niej falujące promienie w rodzaju mgły. Skojarzyłam je z zorzą polarną.

Mężczyzna w jasnej szacie trzyma dłonie nad kulą, która mieni się teraz wszystkimi kolorami tęczy. Chwilę potrzymał nad nią dłonie i teraz pokazuje czekającym ludziom, że są puste. Pociera nimi, a w jego dłoniach pojawia się kula energii. A teraz wypuszcza ją z rąk. Widać, że siedzący mężczyźni są zaskoczeni. Kula energii zatrzymuje się nad ich głowami. Oni na nią patrzą, a z niej wychodzi taka jakby kolorowa mgiełka i opada na tych mężczyzn, a oni po prostu zasypiają. Człowiek w jasnej tunice poprzez tę kulę energii zwisającą nad nimi wyciąga z nich energię! A dokładnie z ich głów! Wyraźnie widzę, jak nitki energii są wysysane przez tę energetyczną kulę. Gość w jasnej szacie podchodzi do drugiej kuli, która wciąż leży na poduszce, kieruje ją w stronę tamtej kuli wiszącej nad ludźmi i teraz energia zabrana tym mężczyzną jest przekazywana do kuli trzymanej przez tego faceta w tunice! A on sobie wychodzi z pomieszczenia, zostawiając tych śpiących ludzi. Opuszczam to miejsce.

Przemieszczam się błyskawicznie do lasu, w którym zostało moje fizyczne ciało. I tak jak zawsze wchodzę do ciała przez czubek głowy. Już nie czuję tej swobody i wolności co przed chwilą. Teraz już jestem sobą, Katarzyną. Czuję i widzę swoje ręce nogi. Patrzę w górę i widzę to samo niebo co na początku. Korony drzew nade mną i między nimi błękit nieba. Leżę tak sobie wyluzowana szczęśliwa. To już koniec. Wracam. Co wyciągnęłam z tej podróży? Że ludzie śpią i dają się okradać z tego co mają najcenniejsze, z życiowej energii? Zawsze są jacyś guru, którzy w zakamuflowany sposób wysysają energię z człowieka, niby to wiem od dawna, ale teraz jestem tego pewna!

Katarzyna Szelest

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments