Epoka słowa pisanego nieodwołanie kończy się, zwycięża kultura obrazkowa. Przekonałem się o tym w ubiegłym tygodniu, bo jak zapewne zauważyliście, zacząłem eksperymentować z rolkami. Słyszałem o czymś takim od dawna, ale odpychało mnie od nich, jak od każdej nowości. W moim wieku trzeba się wysilić, żeby tę niechęć do nowości przełamać. Musiałem udowodnić sobie, że nie jestem aż takim wapnem, na jakie wyglądam i nie pozwolić umrzeć kilku ostatnim komórkom w mózgu, więc przysiadłem do rolek i zapewne zauważyliście moje pierwsze koty za płoty. Łatwe to nie było, ale już wiem, jak to zrobić i podejrzewam, że wiem również po co.
Kliknięcia! Jeśli chodzi o kliknięcia, te krótkie filmiki są bezkonkurencyjne. Żaden z naszych tekstów (Moniki i moich) nie doczekał się tylu kliknięć! Poza tym praca z rolką skazuje twórcę na katorżniczą dyscyplinę, bo filmik może trwać 60 sec. i ani sekundę dłużej. Zmieścić w minucie temat ze wstępem, rozwinięciem i pointą, to nie lada sztuka, w sam raz dla kogoś w moim wieku kto chce ćwiczyć resztki szarej substancji w mózgu. Czy będę zatem kontynuował tę rolkową zabawę? Tak, ale na spokojnie, bez spinki i nie dla kliknięć. Raz w tygodniu, na przykład w sobotę, bo wtedy jest mały ruch w Necie.
Moja ścieżka kwantowa to jednak słowo pisane i z tym pozostanę, przynajmniej przez jakiś czas, ku radości jednych i rozdrażnianiu innych. Moim celem nie jest jednak rozdrażnianie, to tylko szkodliwy produkt uboczny, niestety nieunikniony. Jak doskonale wiecie, czytelnicy zawsze znajdą w tekście coś, czego autor nie miał na myśli i jeszcze potrafią zawzięcie o tym dyskutować. A już nie daj Pole, gdy coś wspomnę o Zełenskim, Putinie, Tusku czy Kaczyńskim. Zarówno wielbiciele wyżej wymienionych jak ich zagorzali wrogowie chcą mnie wtedy zlinczować, bo w mojej wypowiedzi znajdują to, co ich uwiera, boli i nie pozwala spać po nocach. Deklaruję więc publicznie, że ja nie mam do wyżej wymienionych żadnego emocjonalnego stosunku! Do nikogo zresztą, bo staram się być wiernym zasadzie pokochania tego, czego pokochać się nie da! Wiem, to trudne i znakomita większość tego nie zrozumie.
Gdybyśmy starali się żyć według tej zasady, nie mielibyśmy aż takiego paździerza w rządzie i jeszcze większego w opozycji. Zobaczcie, jak ta nasza bezradna opozycja dała się ograć Wodzowi w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym. Teraz prezydent skierował ją do Przyłębskiej „w trybie kontroli prewencyjnej”, co oznacza, że nie wejdzie w życie do czasu wydania wyroku! Czyli Polacy nic się nie stało! Ziobro wygrał, Kaczyński wygrał, a opozycja? Pożarła się o tę ustawę i raczej do wyborów nie pójdzie z jedną listą, a to zapowiedź przegranej! A jeśli chodzi o nas, społeczeństwo czekające na pieniądze z Unii jak kania na deszcz? A co to ich obchodzi?
Zawsze pamiętam i rekomenduję także Państwu, aby nie podchodzić do rzeczywistości zbyt emocjonalnie. Bez względu na to, czy to są emocje pozytywne, czy negatywne, nigdy nie pozwalają chłodno ogarnąć rzeczywistości. Bo rzeczywistość może być diametralnie inna, polecam na „Netflixie” film „Winni” ze znakomitym Jake Gyllenhaalem, który udowadnia, że rzeczy nie są takie, jakie wydają się być. ale nie są też inne. Zanim więc zaczniecie o coś pienić się w komentarzu warto o tej sentencji Buddhy pamiętać. Tym bardziej że zewsząd bombardują nas informacjami o tym, w jaki sposób powinniśmy myśleć o tym, czy o tamtym. Nieważne, że informacje są jedne z Prus, drugie z Rus, istotne jest, że wybieramy z nich jakąś z podsuwanych wersji i nawet nie staramy się znaleźć swojej osobistej. Ale żeby ją znaleźć, potrzebna jest chwila refleksji nad tą skomplikowaną, niejednoznaczną, obrzydliwą rzeczywistością i pokochać ją, nawet gdy pokochać się jej nie da. c. b. d. o.