Monika Irsmanbet
Wątpliwość jest twoim przyjacielem, choć Shakespeare przekornie nazwał ją zdrajcą. Dociekanie niesie w sobie głód i wielkie ryzyko. Dociekanie niesie w sobie odwagę podroży w nieznane odmęty życia. Nie mamy pojęcia co może się wydarzyć i co czeka nas za zakrętem. Wyjście ze strefy komfortu bywa bolesne i trudne, a kiedy wszystko, na czym budowaliśmy swój dotychczasowy świat, nagle się chwieje, trzeba ogromnej siły i szerokich ramion, aby to przetrzymać. Zostawiając za sobą dobrze znane, przyjemne i bezpieczne, zmierzamy w kierunku nieznanego. Zmierzamy na drugi brzeg bez żadnej pewności czy na tym brzegu znajdziemy cokolwiek i czy ten drugi brzeg w ogóle istnieje.
Ach ta dociekliwość, wiele razy powiodła mnie i zwiodła, ale nie żałuję żadnej z prób i żadnej z dróg. Zwykle kurczowo trzymamy się wiary i niezwykle ciężko otworzyć choćby jedną zapadkę. Ci, którzy są odważniejsi lub po prostu bardziej rozwinięci intelektualnie trzymają się ateizmu. Zarówno wiara, jak i ateizm są ucieczką od dociekania, ucieczką od wątpliwości i od znaków zapytania. Wątpliwość to nasz przyjaciel i przygotowuje nas do zadawania pytań, do drążenia, do dociekania, sondowania, zgłębiania, penetracji. Wątpliwość to nasz przyjaciel, choć może być też zdrajcą przewrotnym. Wątpliwość to wróg wiary, bo to właśnie wiara przyczyniła się do stłumienia wątpliwości. Boimy się tego, co tłumimy i tłumimy to, czego się boimy. Wszystko, co tłumione czeka na znak i na tę chwilę, gdy w końcu wybuchnie. To może być „koniec świata”, to może być przewrót majowy, to może być początek i narodzenie, nawrócenie, oświecenie, przebudzenie. Nadejdzie moment, gdy już nie jesteśmy w stanie tłumić i nad tym panować a wtedy zalewa nas lawa gorąca i często parzy boleśnie.
Zaufanie nie boi się wątpliwości i nie jest ich przeciwnikiem. Zaufanie korzysta z wątpliwości i wie, jak spożytkować te energie. To podstawowa różnica między wiarą a zaufaniem. Wiara jest fałszywa i wytwarza sztuczne religie, rodzi hipokrytów. Zaufanie to piękno i prawda. Rozwija się i wzrasta dzięki wątpliwościom i dociekaniom. Dopóki nie przepracujemy naszych wątpliwości, nasze zaufanie będzie kuleć. Nie mając skąd czerpać, będzie słabe i bezsilne. Musimy odpowiadać na wyzwania, zaprzyjaźnić się z wątpliwością i dzięki temu wzrośniemy. Nasza dusza rozwija się dzięki wątpliwościom. Nasza dusza umiera dzięki wierze. Wiara to maska, za którą chowamy swoje prawdziwe twarze. Zaufanie nas transformuje i stajemy się świetliści i przejrzyści. Wątpliwości dają nam szanse na rozwój, zanim całkowicie zamienią się w zaufanie. Wątpliwości to właśnie oznaka narastającego zaufania, to kiełkujące zaufanie jak mówi Osho. Wątpliwość to pytanie, a zaufanie jest odpowiedzią.
Kto z nas nigdy nie miał wątpliwości, niech pierwszy rzuci kamieniem, mówił Jezus. Wątpliwości są w porządku i oznaczają tylko tyle, że jesteśmy ludźmi. Wątpliwości są wpisane w naszą niepewność codzienności i nieznaną przyszłość tuż za rogiem. Wątpliwości ma każdy, bo każdy dokonuje wyborów w poszczególnych sekundach życia. To podróż, bezustanna podróż. Wątpliwości pokazują, że nam zależy, że jeszcze walczymy. Zwykle nie mamy wątpliwości, gdy jest nam coś zupełnie obojętne. Nie możemy kontrolować wszystkiego, wątpliwości trzeba pokochać i zaakceptować. To baza i fundament czegoś niezwykłego.
Zwątpienie i zaufanie wzajemnie się uzupełniają jak noc i dzień, jak życie i śmierć. To przyjaciele, którzy pomagają sobie nawzajem. Jedynie ktoś, kto potrafi ufać, potrafi też wątpić. To jest magia. Ufasz, więc masz wątpliwości. Ufność to najwyższa forma tej samej energii, z której pochodzi zwątpienie. Wątpliwość to najniższy, a wątpienie to najwyższy szczebel tej samej drabiny. Korzystaj ze swoich wątpliwości i raduj się nimi. To wszystko ludzkie i naturalne, że wątpisz w to wszystko, co widzisz i co się tutaj dzieje. Nie ma w tym nic niezwykłego. Wątpię, aby ktoś tutaj się z tym nie zgodził.