Większość moich patientów jest zdumiona pierwszym pytaniem jakie im zadaję, gdy już opowiedzą o swoich problemach. I od razu dodam, że prawie wszyscy nie potrafią na nie odpowiedzieć. Proszę wziąć pod uwagę, że nie przychodzą do mnie z duperelami, ale ich problemy są naprawdę poważne a często są to choroby śmiertelne. Przychodzi taki ktoś wypełniony strachem po kokardę i wtedy ja zadaję mu to pytanie: Okay, załóżmy, że pozbywasz się swojego raka*, chorób serca*, depresji* (*niepotrzebne skreślić) co w tej sytuacji zmienisz w swoim życiu?
Najczęściej widzę wtedy zdumione oczy patienta i nic więcej! Objaśniam więc, że każda choroba czy dysfunkcja to wiadomość od podświadomości, że musisz się zatrzymać, bo zboczyłeś ze swojej ścieżki kwantowej i nie idziesz zgodnie ze swoim życiowym celem! To taki ostrzegawczy telegram z prośbą o zmianę, więc co teraz zmienisz w swoim życiu? Zdziwicie się, ale patient jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie dopiero na ostatniej sesji!
Pewnie zastanawiacie się teraz nad swoim życiem i podchodzicie do tego problemu z niedowierzaniem. W takim razie proponuję taką wcale niegłupią zabawę w gdybanie, chociaż wolałbym żebyście ją potraktowali serio. Odpowiedzcie teraz w komentarzu, jakie trzy rzeczy zrobił(a)byś gdybyś wygrał(a) milion zł? Nie starajcie się być dowcipni, nie żartujcie, tylko odpowiedzcie na to pytanie śmiertelnie poważnie, bardzo proszę. Pamiętajcie o tym, że Pole na wszystko reaguje, a tu jeszcze będzie miało wszystko na piśmie!
Wasze odpowiedzi są niezwykle ważne i gdybyście byli moimi patientami, musiałbym się nad nimi pochylić, potem dopytać Was o niejasności, które wynikają ze zdawkowych odpowiedzi a na końcu opracowałbym sugestie do autohipnozy, aby to co ważne i istotne dla waszego rozwoju mogło się zamanifestować. I tak się często dzieje o ile patient jest na tyle zdeterminowany, żeby swoją autohipnozę stosować sumiennie przez 28 dni, bez żadnych wyjątków i wymówek. A wiecie co wynika z moich wieloletnich już doświadczeń terapeuty? Tylko niewielki procent patientów to robi, nawet gdy w perspektywie widzi śmiertelne zagrożenie życia.
Po latach już się do tego przyzwyczaiłem, ale gdy zaczynałem swoją praktykę miałem z tym duży problem! Zdarzało się, że wyrzucałem takiego patienta z gabinetu. Teraz już tego nie robię, bo doskonale rozumiem, że to jego problem i jego ŻYCIE. Tak samo zresztą jak zabawa w gdybanie, którą dziś proponuję. To Wasz problem!