DZIECI GORSZEGO BOGA

Monika Irsmanbet o dzieciach gorszego Boga: Mengele, Himmlera, Hessa, Barbie, Franka, Goeringa obciążonych brzemieniem historii i skazanych na odrzucenie.

Monika Irsmanbet

Wszystkie dzieci nasze są, wszystko wokół jest doskonałe w swej doskonałości, a rodziców wybieramy sobie sami idealnych dla nas. Brzmi jak bajka i dla mnie jest bajką. Rodziców mam niebiańsko dobrych, przyjacielskich i otwartych na moje wybory. Kiedy ktoś mnie o nich pyta, mogę mówić tylko dobrze, najlepiej jak umiem. A jak czują się dzieci z takimi nazwiskami jak Mengele, Himmler, Hess czy Barbie (tak ten od lalek, wyjątkowo wynaturzony rzeźnik). Kochają i podziwiają czy nienawidzą i gardzą? Czy można oceniać ich miłość i nienawiść? Wierzyli ojcom czy historii, która się rozgrywała obok nich? Jak pamiętają te historie i czy jest ona taka, jak przedstawiają książki?

Wspomnienia, wywiady, listy wyraźnie pokazują, jak wielkie emocje żyją w tych dzieciach i jak szarpią nimi każdego dnia, nie pozwalając tak naprawdę dobrze żyć. Pomiędzy czułościami od ojca a pracą, jaką wykonywał, była bezdenna przepaść. Wtedy to były dzieci i dziećmi chciały być. Świat dorosłych był zupełnie daleko. Dziś skazane na cierpienie, wykluczenie i napiętnowanie. Synowie Hansa Franka uporali się z tym na swoje własne, różne sposoby. Jeden wydał książkę pełną nienawiści, pogardy i potępienia. W ten sposób rozliczył się z ojcem, w którym nie miał autorytetu. Drugi płacze każdej nocy (jak mówi żona) powtarzając, że ojciec zniszczył mu życie i że nie zasługuje na żadne szczęście.

Rolf Hess do dziś jest przekonany o niewinności ojca. Nie umie sobie wyobrazić, aby tata mógł aprobować masowe eksterminacje. O wiele, w tym o zamordowanie swojego ojca Rudolfa, obwinia Amerykanów, Brytyjczyków i Izraelczyków. Ma na to swoje rzetelne dowody i historia tutaj pozostawia wiele do życzenia. Proces w Norymberdze był przecież teatrem. Rolf ma pretensje o przekłamywanie, wyolbrzymianie i robienie z Niemców jedynych winnych i bezwzględnych katów. Mówi wprost o hipokryzji i przekupstwie, a także wszędobylstwie Amerykanów i nazywa ich zdegradowaną bandą, której daleko do obrońców moralności, sprawiedliwości i humanizmu.

Rolf Mengele jest tym który otwarcie potępia działania ojca, doktora Mengele, Anioła Śmierci, twarzy okrucieństwa. Pierwsze spotkanie z ojcem wspomina tak: stał przede mną złamany, przestraszony, pozbawiony buty, dumy i pewności siebie, w oczach miał łzy… a ja nie potrafiłem poczuć współczucia. Rolf bezlitośnie uznaje ojca za winnego niewyobrażalnych zbrodni i doświadczeń na ludziach. Sam Mengele nigdy nie pogodził się z odrzuceniem syna i do końca próbował tłumaczyć się trybikiem w maszynie, dobrem rodziny i rozkazami. Rolf nigdy publicznie nie potępił ojca. Podkreślał, że jest mu raczej obojętny i w ten sposób zachował szacunek do Mengele – taty! Dodawał jednakże, że to brzemię ciąży mu w życiu i 80 procent niepowodzeń przypisywał nazwisku. Bycie synem Mengele było mi przeznaczone jak komuś niepełnosprawność albo choroba psychiczna –  mówił!

Edda Goering, mała księżniczka barona, multimilionera nie wtrąca się w prywatne ekscesy ojca, ale bardzo ostro oskarża Amerykanów o kradzież całego majątku, klejnotów, obrazów, posiadłości, a nawet marszałkowskiej laski ojca.

Dzieci nazistów, dzieci gorszego Boga, dzieci obciążone brzemieniem historii, która wciąż się pisze. Czy wszystko było tak czarno białe i oczywiste? Czy łatwo jest zrozumieć, co czują dziś dorośli już ludzie? Być skazanym na odrzucenie gdziekolwiek się zjawią i cokolwiek powiedzą. W czasie wojny byli dziećmi, nieświadomymi i niewinnymi a dorosłe życie dało im garb, który tak ciężko dźwigać. Niektórzy zmieniają nazwiska dla swoich dzieci. Chcą przerwać ten krąg nienawiści z pokolenia na pokolenie. Ciąg liter, który sprawia, że każdej nocy masz koszmary, że kochasz i nienawidzisz jednocześnie, że wierzysz i wypierasz, że próbujesz zrozumieć i upadasz. Dlaczego wybrali tak trudne lekcje i dlaczego pokutują za „winy” rodziców. Co takiego wydarzyło się na linii rozkazów, że ludzie Ci byli im posłuszni, choć słuchając zeznań w Norymberdze „nie poczuwają się do winy”. To trybiki w maszynie, a kim są dzieci? Dzieci gorszego Boga? Niedoskonale, ułomne, uszkodzone? To były tylko dzieci.

Monika Irsmanbet

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments