KIEŁKI OD RĘKI

Kiełki mają właściwości ochronne, przeciwutleniające, wzmacniają naczynia krwionośne, a więc zmniejszają ryzyko zachorowania na choroby z grupy kardiologicznej.

Czy my aby nie jesteśmy przesuplementowani? To chyba ciekawy temat na nasz zdrowy piątek? Zauważyłem ten problem wśród moich patientów, szczególnie u tych z głęboką depresją. Biorą tonami witaminy, minerały i jakieś nowe wynalazki typu wyciągi czy ekstrakty, a mimo to czują się fatalnie. A może nie „mimo to”, tylko właśnie dlatego? Nie zapominajmy, że część  lekarstw zamieniono na suplementy, aby handel nimi był łatwiejszy, ale wciąż ich działanie jest silne. A ludzie suplementują się bez opamiętania! Wciąż mam ogromny szacunek do Jerzego Zięby, czy Huberta Czerniaka, ale uważam, że zbyt intensywnie zachęcają do suplementacji.   

Umiar, proszę Państwa, namawiam do umiaru! O witaminy i minerały można zadbać, a nawet trzeba zadbać, poprzez dostarczanie sobie naturalnych suplementów. A jest tego mnóstwo! Wystarczy wyjść na jakiś nieużytek i powycinać miotełki wychodzących pokrzyw, mniszków, babek, skrzypów… Jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić powinniśmy suplementować się kiełkami roślin, przynajmniej w marcu i kwietniu. Kiełki są skarbnicą witamin A, C, E, K i tych z grupy B, minerałów takich jak żelazo, fosfor, magnez, wapń, potas i cynk, a nawet enzymów! W okresie wczesnej wiosny powinniśmy jeść kiełki codziennie! Kiełki dodane do posiłku raz na jakiś czas, są jak jaskółka, która nie czyni wiosny.

Codzienne jedzenie kiełków to jest to! Mają właściwości ochronne, przeciwutleniające, wzmacniają naczynia krwionośne, a więc zmniejszają ryzyko zachorowania na choroby z grupy kardiologicznej. Dlaczego? Bo zawierają kwas foliowy, który redukuje homocysteinę, a ta może mieć wpływ na rozwój miażdżycy, zawału czy zakrzepicy. Macie problem z cholesterolem? Niech Wam nie przychodzi do głowy połykanie statyn, zamieńcie je na kiełki rzodkiewki! Regulują poziom cholesterolu bez najmniejszych skutków ubocznych! Nie bez znaczenia jest także zawartość glukozynolanów. Mają działanie antynowotworowe i wspomagają leczenie raka żołądka, prostaty, a nawet raka piersi!

O jakie kiełki chodzi? O wszystkie! Ja jednak najbardziej lubię kiełki rzodkiewki. Dla mnie są najsmaczniejsze ze wszystkich i najzdrowsze. To, co przeczytaliście powyżej, dotyczy właśnie kiełków rzodkiewki! Podwyższają naszą odporność, łagodzą przebieg niektórych infekcji, usuwają z organizmu wolne rodniki i wpływają na wygląd skóry. W dodatku są niskokaloryczne więc jak nie jeść? Najlepiej przygotować je samemu, bo te kupowane w sklepach mogą zawierać pewną ilość szkodliwych bakterii, takich jak E. coli i salmonella. A gdy zrobimy coś „tymi ręcyma” możemy powiedzieć „wiem co jem!”

Jak je zrobić? To łatwizna. Ja mam dokładnie taki kiełkownik jak ten na fotce. Kosztuje niewiele a kiełki „robią się same”. Dawno, dawno temu moja mała żonka siała je na ligninie i też wychodziły świetne, szczególnie rzeżucha. W komentarzach zamieszczam link do filmiku przesympatycznej dziewczyny, która robi to w zwykłym słoiku! Proszę jednak uważać, żeby nie wysiewać roślin zaprawianych chemią. Zwracajcie na to uwagę, bo w sklepach są i te nasiona przeznaczone na grządki do ogródka i te na kiełki. I jeszcze jedno: zawsze sprawdzajcie, czy kiełki Wam służą, bo nie wszyscy mogą je zjadać, na przykład ci z wrzodami żołądka czy refluksem mogą mieć kłopoty.

Mam nadzieję, że skutecznie zachęciłem do kiełków, a więc żegnam się do poniedziałku, życząc miłego, ostatniego już weekendu tej zimy!

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments