NA SKRÓTY?

Żeby nie dać się zwariować, pomimo koronawirusowej głupawki oraz konwulsyjnych poczynań Władzi, powinniśmy zwrócić się do swojego wnętrza. Tam jest odpowiedź na pytanie, dlaczego aż tak bardzo ulegamy bezczelnej propagandzie jakiej świat nie widział a w naszych sercach mieszka strach. Mówię tu o tych, którzy donoszą na policję na kogoś kto nie nosi maseczki, na przykład. Bo oni naprawdę się boją! Żeby to zrozumieć trzeba najpierw zdiagnozować jakie programy sterują naszym życiem, żeby w końcu raz na zawsze przejąć nad nim ster.

To nie jest łatwe, bo programy mają solidne fundamenty nawyków i przekonań, które wciskaliśmy do swojej podświadomości (lub ktoś nam je wciskał) przez całe życie. Kiedyś trzeba je rozpoznać, zauważyć, a skoro czytasz ten post to znaczy, że warto się tym zająć już dziś. Bo jeśli nie dziś to kiedy? Najprawdopodobniej zdajecie sobie już sprawę, że wszystko co nam się przytrafia przychodzi tylko dlatego, że mamy wgrany jakiś program, który to umożliwia. Dlatego walimy głową w mur zamiast obejść go albo rozebrać kamień po kamieniu!

Najbardziej boli, gdy wkładamy w coś naprawdę dużo wysiłku, pracujemy w pocie czoła, nie śpimy po nocach – a tu kaszana! Nie wychodzi! Nie wychodzi, bo blokuje go jakiś wewnętrzny program, z którym nie umiemy albo nie chcemy się pożegnać. Tylko dlatego cierpi nasza dusza, tylko dlatego męczy się nasze ciało, że zmagamy się ze światem zewnętrznym, czyli, tak naprawdę, kopiemy się z koniem. Nie łudźcie się, nie wygramy z Władzią łażąc po ulicach i wykrzykując hasła nie wiem jak słuszne!

Żeby nie dać się zwariować powinniśmy zmagać się ze swoimi wewnętrznymi programami. Obserwujmy nasze emocjonalne reakcje i diagnozujmy: dlaczego wściekam się na to czy na tamto? Jaki jest albo będzie efekt mojego rozdrażnienia? Na takie pytania odpowie jedynie ten, kogo cechuje uważność. Niestety, jak obliczyli naukowcy, 95% każdego dnia jesteśmy w hipnozie, bo kierują nami programy wgrane w podświadomość i nawet nie wiemy z czym się zmagamy. Jeśli już to będziemy wiedzieć i zmienimy program świadomie – ból się skończy! Świadomość jest twórcza, podświadomość odtwórcza, nigdy o tym nie zapominajmy!

Wiśta wio, łatwo powiedzieć! Lepiej powiedz mi, Stasiu, jak zrobić! – zawsze to słyszę. Gdybym znał jakieś zaklęcie w rodzaju Ene due rabe, zjadł Mateusz żabę, żaba Mateusza, w brzuchu jej się rusza – to bym je natychmiast zdradził. Ale takiego zaklęcia nie ma i dlatego tak długo i mozolnie zbieramy perełki do naszego naszyjnika wiedzy. Dlatego musimy doświadczać tyle bólu przy kopaniu się z koniem. Dlatego warto wprowadzać w życie narzędzia, o których dowiedzieliśmy się z książek. Dlatego moja najnowsza książka ma 340 stron – bo tam tych narzędzi jest naprawdę dużo. W rozwoju duchowym nie można iść na skróty, bo nigdy nie dojdziemy do celu tak jak czwarty król, który nigdy nie doszedł do Betlejem? Wiecie, dlaczego? Pewnie! Bo szedł na skróty!