SENS WIARY

Monika Irsmanbet o hipokryzji, zmuszaniu kogoś do bycia dobrym, medytacji, która jest oceanem spokoju i wierze, która nigdy nie jest prawdą.

Monika Irsmanbet

Hipokryta to najmniej moralna osoba na świecie. Udaje, że coś robi, a tak naprawdę robi coś innego. Udaje, że coś czuje, a tak naprawdę nie czuje. Hipokryta nie żyje, jak mówi i nie mówi, jak żyje. Żyje w maskach i dzięki maskom. Wierzy w dowody, wierzy w cywilizację, matematykę życia, systematyczność. Niszczy wszystko, co naturalne, spontaniczne, nieplanowane, mimowolne, nieprzymuszone, ochotnicze. Jest przekonany, że ludzi można zmusić, aby stali się dobrymi, że dobro ma cenę i można je kupić.

Nie ma możliwości, aby kogokolwiek zmusić do bycia dobrym. Poddając temu cyklowi kogoś, sprawiamy, że staje się gorszy i oporny. Każdy, kto ma choć odrobinę charakteru zbuntuje się. Nie można zmusić do dobra i zawsze wywoła to odwrotny do zamierzonego skutek. Posłuszeństwo, które nie wypływa z serca, z potrzeby, z miłości, zaufania i chęci jest po prostu brzydkie. Jeśli natomiast wypływa ze środka, z serca i z potrzeby przestaje być posłuszeństwem, a staje się głosem duszy. Nie ma możliwości, by zmusić kogoś do miłości, do ufności. To jest niewykonalne. Nigdy nie będzie prawdziwe i zawsze będzie nieszczere, przerażone, sztuczne. Taka miłość i taka ufność nie dotrze do naszego wnętrza i zawsze będzie podszyta strachem. Hodowanie ufności pochodzi z umysłu, a wszystko, co ma głębię, nie pochodzi stamtąd. Musi dziać się samo z siebie.

Wszystko, co możemy zrobić to tylko usunąć przeszkody i wszystko, co przeszkadza w narodzeniu, pojawieniu się, zaistnieniu. Kiedy znikną przeszkody, pojawi się ufność. Usuwając przeszkody i odrzucając wątpliwości, dajemy ufności czas, powietrze i wodę, potrzebna do narodzin. Wątpliwości to umysł, to przeszkoda w ufności, to kamień, który tarasuje wejście. Każdy z nas rodzi się ufny i stopniowo zaczyna wątpić. Stopniowo uczy się wątpić, tracąc tym samym, krok po kroku ufność, z którą przyszedł na świat. Wątpienie wypływa ze strachu, z podejrzliwości, z braku ufności, z braku miłości. Tam, gdzie jest miłość, jest i ufność. Nie wystarczy się modlić, to nie zawsze działa. To, co działa zawsze to medytacja. Medytacja nie wymaga zaufania. Medytacja wymaga jedynie odwagi, cierpliwości, wysiłku, śmiałości i wytrzymałości.

Boimy się śmierci, choć nigdy jej nie doświadczyliśmy, ale wątpimy, czy jest coś po i czy istnieje życie po życiu. Medytując, docieramy w głąb siebie, myśli znikają, a pojawiają się odpowiedzi. Znika śmierć i znikają wątpliwości. Stajesz się nieśmiertelny, niezniszczalny i pojawia się ufność. Bez dowodów. Ufność! I zaczynasz płynąć jak w ekstazie. Życie z ufnością jest niezmierzonym oceanem spokoju. Znikają myśli, a z nimi wątpliwości, bo to myśli je powodują. Medytacja pozwala na zanik myśli i ciszę. Jeśli doświadczysz tego choćby na moment – było warto!

Kartezjusz powiedział „myślę, więc jestem”, jakże daleko mu do myśli Wschodu. Budda śmiałby się do rozpuku, słuchając zachodniego Kartezjusza. Dopiero gdy myślenie ustaje, człowiek wie, kim jest, kim jest naprawdę. Kiedy znika zwątpienie, pojawia się najwyższa prawda, najwyższe światło, najcichsza muzyka, pojawia się ufność! Nauczono nas wiary i ona przeniknęła nasze kości, krew, mięśnie. Wiara to nie jest prawda. To wciąż jest tylko wiara! Jesteśmy niewolnikami wiary, ale możemy się wyzwolić, docierając do prawdy. To trochę skomplikowane, ale to jedyny sposób. Ufności nie da się wyhodować, bo ufność wypływa z nas. Ufności nie da się wybudować, ale można do niej dotrzeć. Ona jest w nas i z nas wypływa. Wystarczy wejść w siebie głębiej. Nie można ufać Bogu czy Buddzie. Ufać to ufać. I jeśli ufasz jednemu, to ufasz drugiemu. Po prostu ufasz. Ufność nie ma konkretnego adresu. Jeśli jest w nas, to jest. Po prostu ufamy. Najpiękniejsza chwila, gdy dusza śpiewa!

Monika Irsmanbet

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments