CIERPIENIE DZIECI (dla zdrowotności?)

Życie każ¬dego z nas jest łańcuchem przyczyn i skutków, nazywanym karmą.

Co jakiś czas ktoś zadręcza mnie problemem poważnie chorych dzieci. Można zrozumieć działanie terapii naturalnych, a nawet zaakceptować wagę pozytywnych myśli, medytacji czy sugestii dla dorosłych, ale małe dziecko? Jak ma to zrobić? Szczególnie wtedy gdy rodzi się z nowotworem czy autyzmem. Dlaczego takie straszne choroby dotykają bezbronne niemowlęta, czym sobie zasłużyły, przychodząc na świat? Jak to można wytłumaczyć?

Nie ma jednoznacznego wyjaśnienia potwornych chorób dzieci. Można to robić na wiele sposobów, a ja przedstawię dziś dwa, które tłumaczą tę „niesprawiedliwość”. Jeden w sposób  materialny a drugi duchowy. Ten materialny obwinia rodziców. Bez żenady mówi o tym Ryszard Grzebyk doktor medycyny naturalnej z Kanady. Dzieci rodzą się ze strasznymi wadami, bo mama i tata są zatruci toksynami podczas prokreacji. I jeszcze mama w ciąży z papierochem, kieliszkiem i hamburgerem. A potem rodzi się autystyczne  lub zdeformowane dziecko.

Dr Grzebyk twierdzi, że organizm ciężarnej matki traktuje płód jak kosz na śmieci i wyrzuca do niego wszystkie toksyny, z którymi nie radziło sobie ciało mamy. Zdrowy styl życia nie dotyczy wyłącznie ciąży, ale również okresu gdy rodzice starają się zajść w ciążę. Dlatego powinni najpierw oczyścić organizm i to gruntownie, stosując dietę Dąbrowskiej, chociażby. Dopiero wtedy można oczekiwać zdrowego potomka. A jak to się dzieje praktycznie? Dzieci płodzone są po pijaku, w stresie, przez rodziców wypełnionych toksynami po kokardę! A jednak większość z nich jest zdrowa! Dlaczego?

I tu musimy sięgnąć po wyjaśnienie duchowe, konkretnie po karmę. Tylko karma w sposób w miarę sensowny tłumaczy niezasłużoną niesprawiedliwość a często okrucieństwo, które spotyka nowo narodzone dzieci. Spędziliśmy na Ziemi sporo czasu, w różnych wcieleniach rzecz jasna i w każdym z nich wysiewaliśmy nasiona karmy. W sanskrycie słowo „karma” oznacza działanie, czyli, że każda akcja jest powodem reakcji. Wysiewaliśmy te nasiona naszego postępowania i niektóre z nich wyrosły jeszcze w tym samym wcieleniu, ale niektóre wykiełkowały dopiero w kolejnym. I teraz będzie najtrudniejsze do zrozumienia: Ponieważ nie ma przestrzeni pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, czy teraźniejszością a przyszłością, za wyjątkiem wyobrażeń w naszym mózgu na ten temat, zdarzenia z przeszłego (lub przyszłego) życia dzieją się teraz w postaci równoległej rzeczywistości.

Taki opis znajdziecie wszędzie, gdzie zajmują się rzeczywistościami równoległymi, więc nie polemizujecie ze mną, bo ja tego nie wymyśliłem. Ja tylko zaakceptowałem taką możliwość. Ale ponieważ większość z nas nie jest świadoma albo nie akceptuje równoległej rzeczywistości, którą konfidencjonalnie określamy jako „poprzednie wcielenia” mamy do czynienia z ogromnymi wątpliwościami i cierpieniem gdy jesteśmy świadkami pozornie niesprawiedliwej sytuacji takiej jak wrodzona wada niewinnego dziecka.

I teraz macie wybór, albo wytłumaczenie materialne, albo duchowe. Od razu odpowiem, które ja wybrałem: obydwa! Obydwa, bo i tak są złudne w dualności 3D. Kto już przeczytał „Być Bogiem” wie, o czym mówię. Nie dla wszystkich złudność rzeczywistości jest zrozumiała skoro cierpienie dzieci i rodziców jest tak przerażająco realne. Owszem, ale również przerażająco krótkotrwałe w stosunku do wieczności.

p.s.

A w piątkowej rolce zapowiedziana w poprzedniej wskazówka komu może pomóc moja ostatnia książka z cyklu „Nie daj się umrzeć”. Może, ale wcale nie musi, bo to w mniejszym stopniu zależy od autora, a w większym od czytelnika: BYĆ BOGIEM.

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments