CZY JUŻ SIĘ „WYINDYWIDUALIZOWAŁEŚ(AŚ)”?

Nie ma już indywidualistów, bo indywidualność zaginęła, bo człowiek jest samotny, bez prawa do indywidualnej samotności, i tworzy bezimienną i abohaterską masę.

Z treści wielu komentarzy wynika, że coraz częściej kierujecie się sercem, a nie rozumem. Cieszę się, że pod tym względem mam coraz więcej sióstr i współbraci, tym bardziej że w istniejącej  rzeczywistości taka postawa nie jest promowana. Młode pokolenie wychowuje się na fundamencie logiki, intelektu, korzyści, przodownictwa i dominanty. Gdzie tu miejsce na serce? Bezpośrednie transmisje z Sejmu ukazują bezwzględnych i cynicznych polityków, którzy wychodzą na mównicę tylko dla lansu, dla podkreślenia własnej osobowości.

Osobowość! To się ceni najbardziej, bo stała się rodzajem marki, z angielska nazywanego brandem. Człowiek staje się towarem na sprzedaż i jest tym cenniejszy, im cenniejszym jest brandem. Jak buty Martensy, zegarki Casio czy sedesy Willeroy. I coraz częściej mamy podrabiane martensy, casio i sedesy, tak samo jak podrabiane osobowości! We współczesnym świecie nie łatwo zdobyć się na indywidualność, bo jest niezwykle zamknięta i wyjątkowa! Boimy się jej ujawniać, żeby nie wystawić się na zranienie. Wolimy pokazywać maskę osobowości, którą przygotowali nam inni, a my ją założyliśmy i nosimy bez przerwy, aż się z nami zrosła.  

Władza, zarówno ta państwowa jak i kościelna, od przedszkola, poprzez pierwszą komunię aż do śmierci dba o naszą osobowość. Szlifuje ją, poleruje, podbarwia na biało czerwono i żółto, abyśmy się nie „wyindywidualizowali” z rozentuzjazmowanego tłumu podobnych osobowości. Oni nienawidzą indywidualności, bo taki człowiek jest najczęściej mniej lub bardziej bolesnym wrzodem na du.pie władzy. Tak było zawsze, a najbardziej ewidentnym przykładem jest przecież Jezus. Ten religijny, ewangeliczny Jezus, bo istnienie Jezusa z krwi i kości jeszcze nikt naukowo nie udowodnił.

Ewangeliczny Jezus był niezwykle bolesnym wrzodem i nie dał się wyszlifować, wypolerować i podbarwić na tyle, aby zostać politykiem lub rabinem. A mógł być szanowaną osobowością, cieszyć się atencją władz i uwielbieniem mas, ale on był wielką indywidualnością i wielkim buntownikiem. Właśnie dlatego musieli go ukrzyżować tak jak tysiące innych buntowników. Musieli go zabić, bo jego indywidualność zagrażała wyzłoconej i wysztafirowanej władzy! On nie mogli pozwolić na głoszenie miłości, na wynoszenie serca ponad rozum, na życie w szczęściu – musieli go ukrzyżować. 

My na szczęście wybraliśmy sobie do życia taki czas na Ziemi, w którym akurat nie krzyżują za indywidualizm, chociaż presja czarnych wron w stadzie jest nadal silna. Nadchodzi teraz okres, w którym każdy z nas może sprawdzić poziom indywidualizmu obserwując swój stopień wejścia w bombkowo-choinkowo-mikołajkowo-prezentowo-opłatkowo-pasterkowo-narodzeniowy okres. Bo żeby absolutnie w niego nie wejść, to przecież niemożliwe. Aż takim indywidualistą(ką) nikt z nas nie jest, prawda?

p.s.

A tematem mojej rozpoczynającej tydzień rolka jest dusza. Ta dusza, która doprowadza do białej gorączki zarówno materialistów jak i kościółkowych. Przypominam, że rolki robię dla niewybudzonych, żeby moi wysoko wibrujący czytelnicy nie mieli mi za złe! NIESZCZĘSNA DUSZA

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments