Co prawda niewielu komentatorów(ek) wyraziło swój entuzjazm do nowej formuły piątków dla zdrowotności, ale też nikt nie zaoponował, więc poprzez zwykłą większość głosów uważam, że mam Waszą akceptację. Będziemy zatem rozpatrywać aspekty zdrowia od strony holistycznej, nie zajmując się poszczególnymi chorobami, ale człowiekiem z ciałem, umysłem i duszą. Przyznam się, że korciło mnie, aby przedstawić w szczegółach przebieg moich sesji hipnoterapii, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Uświadomiłem sobie, że aby rzetelne wyjaśnić czytelnikowi jak powinna przebiegać, chociażby pierwsza rozmowa z patientem (najczęściej telefoniczna) potrzeba na to kilkunastu postów.
Ta pierwsza rozmowa jest niezwykle ważna, przywiązuję do niej ogromną wagę, bo bardzo często dostaję telefony od matek, żon, kochanek, ojców, córek, synów, kuzynów lub przyjaciół patienta. To bez sensu, bo muszę usłyszeć samego zainteresowanego, ocenić jego determinację co do powrotu do zdrowia, poziom intelektualny i duchowy, akceptację lub jej brak do zmiany trybu życia. Zapewniam, że da się to zrobić w krótkiej rozmowie telefonicznej, ale zapoznawanie czytelników z narzędziami, które stosuję, byłoby nudne, jak sami wiecie co i ciągnęłoby się jak to coś z tego czegoś (Kabaret Moralnego Niepokoju).
Postanowiłem więc podejść do problemu od strony patienta, bo wiem, że w dzisiejszych czasach chory człowiek jest traktowany podle. Przekonałem się o tym całkiem niedawno, kiedy to zaproszono mnie na zamknięte internetowe spotkanie grupy wprowadzającej innowacyjny, wręcz kosmiczny sprzęt, który podobno ma robić cuda i uzdrawiać poprzez samo noszenie specjalnych butów, opasek, czapeczek, rękawiczek itd. Pole jakoś tak pokierowało mnie, aby wystąpić anonimowo, więc z czystym sercem spytałem, czy to pomoże mi na mój schorowany kręgosłup. Prowadzący potraktował mnie jak jołopa (w taki sam sposób jak białe fartuchy traktują pacjentów) i zaczął od tego, że choruję, bo nie umiem rozmawiać z Bogiem, a od tego zależy czy ta jego kamizelka pomoże mi, czy nie pomoże. Ona jest doskonała i zawsze pomaga, ale gdyby jednak nie pomogła, to wina jest po mojej stronie.
Podobno pomaga całej grupie tego pana, bo oni są już na wyższych wibracjach wyższego wymiaru i wspierają ludzi altruistycznie, tak jak to robiła matka Teresa z Kalkuty. Gdy próbowałem wyjaśnić, kim naprawdę była matka Teresa z Kalkuty, poczułem tak niskie wibracje z tamtej strony, że wolałem się zamknąć, zanim mnie wyrzucą z webinaru. Uczestniczki dały temu wyraz słownie, więc nie miałem złudzeń, że tak właśnie będzie. Jeśli twórca tej grupy powołuje się na matkę Teresę z Kalkuty, powinien wiedzieć, że jej głównym motorem działania była kasa, którą skrzętnie wysyłała do Watykanu. Taki sam cel ma ta grupa – pieniądze, bo produkty są cholernie drogie i rozprowadzane przez sieć agentek w systemie sprzedaży bezpośredniej.
Znamy ten system od lat. Pamiętacie garnki Zeptera? U mnie stoją w garażu. A kołdry z merynosów? Wiszą na strychu. A termomix? W spiżarce. To wszystko było kiedyś na topie, ale coraz trudniej wcisnąć ludziom tego typu badziewie. Chorzy jednak wszystko kupią dla poprawy swojego zdrowia i zapłacą każdą cenę. Jestem także pewien, że jakiejś części to ustrojstwo pomoże. Wiem, na czym polega ten proces, wiem, jak działa i będę Wam pisał o tym każdego piątku, abyście mogli wykorzystać wszelkie dostępne narzędzia do samouzdrawiania. To nie będą drogie narzędzia, w większości darmowe, dostępne dla każdego z nas zawsze i wszędzie, ale jak wolicie kupować te super drogie od Aleksandra czy Marcusa, to ja nie mam nic przeciw temu. Miłego weekendu!