Z cyklu: Pokochać siebie (9)
Warto czasami pochylić się nad sobą, szczególnie wtedy gdy już wybiłaś/eś się na samodzielność myślenia i nie zależy ci na opinii innych. Nie szukasz akceptacji, bo jesteś niezależna/y i samorządna/y, tak przynajmniej ci się wydaje. Lecz, zanim przybijesz sobie piątkę z lustrem, zastanów się: czy czasami nie zmieniasz swoich przekonań, tylko dlatego, że ktoś cię skrytykował? Nie poczułaś/eś się nigdy znieważona/y i trochę zaniepokojona/y, a może złapałaś/eś doła tylko dlatego, że ktoś się z Tobą nie zgodził?
Są ludzie, którzy wiecznie przytakują i nawet tego nie zauważają. Kiwają głową dla „świętego spokoju”, chociaż wcale nie zgadzają się z tym co słyszą. Słodzą, tonują, łagodzą – a to wszystko, by przypadkiem kogoś nie urazić. Kiedy zauważą w oczach rozmówcy, że jednak ich urazili, natychmiast przepraszają i to nie raz, ani dwa… W zasadzie przepraszają na każdym kroku, bo… kultura wymaga tego przecież. Czy aby na pewno? Może warto sobie uświadomić, że kultura też jest rozciągliwa, jak gumka w gaciach: czasem trzeba trochę poluzować.
Tacy ludzie boją się zwrócić uwagę sprzedawcy w sklepie, nie mówiąc o jakimś menelu, który publicznie zachowuje się grubo. Tu nawet nie chodzi o tchórzostwo, raczej o obawę, że ten menel może ich nie polubić. Z tego samego powodu taki ktoś zje za zimną zupę w restauracji, żeby tylko nie zrazić do siebie kelnera. A w domu sam będzie odkurzał, sprzątał, gotował i naprawiał spodnie byle nie prosić o to partnera czy dziecka, ale w sercu wciąż odczuwa urazę z tego powodu.
A może pocieszasz się i przylepiasz metkę tym, którzy są według ciebie zbyt „niezależni i samorządni”. Oczywista oczywistość, że to snob i zarozumialec. A dlaczego? Ano dlatego, że cię ignoruje! Nieważne, czy to prawda, ważne, że ty pragniesz być zauważona/y! Pragniesz być zauważona/y i robisz co możesz, żeby to osiągnąć. A konkretnie? Patologicznie spóźniasz się wszędzie, tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę!
Pewnie nie przyszło Ci do głowy, że jesteś uzależniona/y od innych i w pewien sposób jesteś przez innych kontrolowana/y. Takie zachowania są niezwykle autodestrukcyjne i jeśli któreś z nich opisuje cię w wyraźny sposób, nie możesz mówić o wolności i uniezależnieniu się od innych. Na tym polega największy paradoks wolności: wisienką na torcie jest umiejętność bycia sobą bez nieustannego sprawdzania się wśród innych. Nie traktuj jednak tego testu zbyt poważnie, bo szukanie aprobaty jest niezwykle powszechne i dopiero wtedy jest chore, gdy staje się żądzą zaistnienia w cudzych oczach.