OBSERWATOR CZY TUMAN?

Obserwator nie wychodzi ze swojej roli tylko dlatego, że ktoś próbuje go włączyć w swoje gierki kończące się awanturą. Obserwator na coś takiego nie pozwoli.

Obserwator  nie ogranicza, tylko poszerza.

W ubiegłym tygodniu opisywałem możliwości, jakie daje Pole w zakresie naszych potrzeb. Kilkoro uważnych czytelników zapytało, jakie są ograniczenia. Czy Obserwator a właściwie, czy aby postawa Obserwatora nie tłumi składania zamówień? Prawdę mówiąc, ograniczeń jest mnóstwo! To tak jakby zapytać mnie, dlaczego nie mogę być baletnicą. Jest kilka zasadniczych powodów i mnóstwo niezbyt istotnych, ale ważnych. Zapewniam jednak, że postawa Obserwatora niczego nie ogranicza. Wręcz odwrotnie! Kapitalnie wzmacnia kontakty z Polem.

Sama postawa Obserwatora wymaga jednak omówienia, bo nie wystarczy powiedzieć o sobie, jestem Obserwatorem, i zostać nim naprawdę. Żeby  powiedzieć o sobie – Obserwator, musiałem trenować całymi latami, a i tak czasami coś mnie z niej wybija. Najczęściej łapie się na tym „na schodach”, czyli wtedy gdy już jest po czymś, co wywołało we mnie silne emocje i obrzydliwie zdyskwalifikowało jako Obserwatora. Hej, hej, sam nie jestem święty, uwierz mi, tańczę na krawędzi…

Taka sytuacja. Wchodzę do sklepu bez maseczki. W Warszawie. Gdy wchodzę do sklepu w mojej wsi, wszyscy sprzedawcy mnie znają, więc natychmiast ściągają swoje maseczki i uśmiechają się w odpowiedzi na mój uśmiech. W Warszawie jest inaczej, najczęściej jednak nie zwracają uwagi na brak szmaty albo przypominają sympatycznie „zapomniał pan założyć maseczki”. I wtedy nie dyskutuję, zakładam i jest okay. Tym razem nie było okay, bo czupiradło zza lady w sklepie papierniczym ryknęło na mój widok – „Proszę wyjść! Nie obsługujemy klientów bez maseczek”. „A bez rozumu?” – zapytałem bez zastanowienia, bo gdzieś w środku mnie zagrały surmy bojowe, ruszyła husaria i szabla sprawiedliwości sama wysunęła się z pochwy mózgu. Czupiradło zrobiło się czerwona jak cegła, rozgrzana jak piec i natychmiast rzuciła się do telefonu a ja do drzwi.

Już na zewnątrz zbeształem się, bo natychmiast odnalazłem się w postawie Obserwatora. W minutę po fakcie! Emocje opadły, a ja powiedziałem sobie: Stasiu! Dokąd będziesz się uczył, do cholery! Taki stary, a taki głupi! Pocieszyłem się jednak, że mój „amok” trwał krótko i już po minucie byłem Obserwatorem. Jeszcze niedawno trwało to 15 minut, zanim ochłonąłem. Trochę dawniej pół dnia a bardzo, bardzo dawno potrafiło mnie trzymać tydzień! A więc postęp! Powoli zaczynam panować nad tumanem mroczności jasnej!

A jak jest z Wami? Nie zaprzeczajcie, bo przy każdej kłótni, sporze, zacietrzewieniu tuman mroczności jasnej w mniejszym lub większym stopniu wypełnia nasz umysł. Rozwiewa się po wszystkim, ale czy jesteście w stanie rozwiać go podczas? Na tym polega sztuka bycia Obserwatorem! Jesteśmy z kimś w spięciu, ale mentalnie wychodzimy z siebie i obserwujemy naszego oponenta, ale także siebie. Obserwujemy całe zdarzenie i tumanu mroczności jasnej nie ma! To nie jest proste, ale zachęcam do nieustannych ćwiczeń. Możecie do tego wykorzystać czupiradło ze sklepu papierniczego. Podać adres?