SZANUJMY ŚWIĘTOŚCI

Czy ktoś rozwinięty duchowo może teraz spokojnie obserwować protesty i ze stoickim spokojem medytować nad transcendencją? Może! Jak najbardziej może. Człowiek rozwinięty duchowo jest wolny i jeśli nie czuje w sercu solidarności z protestującymi nie musi mieć z tego powodu żadnego poczucia winy. Wątpię jednak, że znajdzie się ktoś taki! Duchowość nie cechuje obojętność i tacy ludzie dają świadectwo wszędzie tam, gdzie trzeba. Sposobów dawania tego świadectwa jest mnóstwo powinniśmy jednak uważać, aby nie dać ponieść się emocjom.

Gdy jechałem wczoraj do studia na nagranie mojej książki usłyszałem w radiu jakiegoś biskupa, który nawoływał do poszanowania świętego miejsca jakim jest kościół. Też tak uważam, powinniśmy szanować każdą świętość, ale taką świętością jest także inny człowiek. Czy biskup nie rozumie, że to kościół nie szanuje innych ludzi i włazi z buciorami do ich domów, łóżek, sumień i dusz? Ma to zapisane w swojej „konstytucji”, bo czymże jest ewangelizacja jak nie naruszeniem świętości innego człowieka? Robiono to zaciekle ogniem i mieczem przez całe wieki, palono na stosach, obcinano piersi kobietom a rynsztokami płynęły rzeki krwi. Gdzie była miłość i wrażliwość sług kościoła na bezmiar cierpienia niewinnych ludzi?

Te czasy na szczęście minęły, ale w czarnych sercach wciąż nie ma empatii, jest za to satysfakcja z cierpienia innych. Bo czymże innym jest zmuszanie kobiet do rodzenia płodów bez głów? Tyko po to, żeby miały kościelny pogrzeb? Czy to jest poszanowanie świętego miejsca jakim jest serce, dusza i sumienie kobiety? Nie popieram, ale nie dziwię się, że niektórym nerwy puszczają i wkraczają z transparentami do „świętych” kościołów. Akcja rodzi reakcję, skutek ma przyczynę, wiedzą o tym wszyscy oprócz purpuratów kościelnych?

Podziwiam kobiety, które starają się wymyślić skuteczne formy protestu, ale może zamiast brutalnie wkraczać do kościołów poprosić wszystkie myślące kobiety o wypisanie swoich dzieci z lekcji religii? To by dopiero zabolało! Nie jest trudne i nic nie kosztuje oprócz tego, że dzieciak nie będzie musiał słuchać i uczyć się na pamięć archaicznych sformułowań o fałszywej miłości, bo prawdziwej miłości w tym przybytku hipokryzji już dawno nie ma. A może nigdy nie było? 

Dziś mamy strajk a w piątek kobiety wymyśliły najazd na Warszawę. Wolałbym Polskę bez strajków, blokowania dróg i najazdów na Warszawę, ale rozumiem… „To jest wojna!”. Zastanawiający jest jednak stosunek Kaczyńskiego do protestów. Mógłby zakończyć protesty jedną decyzją, jednym poleceniem, ale zamiast tego wzywa „swoich” do obrony kościołów! Dlaczego? Bo społeczeństwo trzeba dzielić, dzielić, dzielić a nic tak nie dzieli jak wiara! A może, jak domyśla się coraz więcej Polaków, zależy mu na tym, aby te protesty narastały? Jeśli macie jakieś pomysły napiszcie w komentarzach, a ja o swoich napiszę jutro.