DOKTORZY UMYSŁÓW

Monika Irsmanbet

Na pewno każdy z nas zauważył, że na ścieżkach rozwoju (zwoju) duchowego wysypało autorytetów, naukowców i ekspertów. Trudniej też o „zwykłego pisarza”. Najczęściej są to doktorzy – to brzmi dumnie i profesjonalnie. Wszyscy uśmiechnięci, amerykańscy i niemalże wysportowani. Wszyscy mają dorobek książek, wykładów, prelekcji i audytorium na całym świecie i poza nim. Wszędzie ich pełno, wykłady kuszą, a za polecanie są gratyfikacje. Nowy powiew amerykańskich stepów. Doktorzy Braden, Lipton, Nelson, Dispenza, Silva etc. Łączy ich tak wiele, a nawet epoka, w której zaczynali.

Dlaczego nie Dispenza? – zapytała mnie Ewa. Dispenza tak, Ewo, ale nie dla mnie. To moje osobiste zdanie i nie jest opiniotwórcze. Dlaczego nie? Bo mu nie ufam, bo mówi otwarcie o programowaniu umysłu w parę dni, bo amerykańsko biega po scenie, bo prawdy, które odkrywa, znane są od wieków, bo macha doktoratem, bo porywa tłumy zbiorczo w jakimś dziwnym amoku. Może ja po prostu wolę pisarzy? Ta fala jest dla mnie niewiarygodna, a tytuły i dorobek na scenie zupełnie mi nie imponują.

Większość z nas pewnie słyszała o projekcie Montauk, Rainbow, MK ultra czy programach Mind Control (kontrola umysłu). Większość może słyszała również nazwiska takie jak Al Bielek, Ducan Cameron, Tesla czy Einstein. To Bielek i Cameron są jedynymi, którzy przeżyli, jedynymi, którzy wyskoczyli za burtę statku, jedynymi, którzy podróżowali w czasie. Na pewno przewinęło się gdzieś po drodze również nazwisko doktora Silvy (Jose Silva). Dotarłam do historii pana Silvy bliżej, bo osobiście mnie dotyczyła ta bajka i te metody, które promują jego wyznawcy. Podobnie działa również pan Dispenza, choć w jego biografię sięgałam zbyt leniwie, przyznaję. Przedstawię w skrócie trzy wersje (dostępne w necie) pana doktora Silvy.

Jose Silva to amerykański samouk z dziedziny parapsychologii, twórca psychoornitologi, a także programu samokontroli umysłu. Wersja druga: Jose Silva urodzony w Meksyku, skrajnie ubogi. Nie stać go było na edukację, toteż nie ukończył nigdy żadnej szkoły. Pasjonował się radiotelegrafią, krótkofalówkami. Elektryk i elektronik. Bieda wypchała go, aby jako imigrant (legalny?) przedostać się do Stanów i tam zrobić zawrotną karierę. Dostrzeżony i doceniony zaczyna testować dzieci amerykańskich żołnierzy. I trzecia: Jose Silva urodzony w Teksasie. Monter elektroniki. Zakłada szkołę, by swoją metodą i wiedzą z psychologii testować wybrane dzieci. Służą temu te z bardzo wysokim i bardzo niskim IQ. To wszystko jest preparowane na potrzeby tłumu i ja tego po prostu nie kupuję. Jeśli komuś służy pan Silva (jednak nie doktor), pan Dispenza (pogrzebię w temacie) czy też inny z doktorów, to niech bierze od niego, co tylko mu zawibruje. Ja z programowaniem umysłu nie chcę mieć nic (świadomie) wspólnego i tutaj jest mój całkowity sprzeciw. Jeśli mam wybór, to zwiewam w podskokach, To jednak tylko moje odrzucenie i moje wnioski.

Siedemdziesiąt lat naszego nieustannego programowania przynosi efekty. Stajemy się coraz bardziej bezwolni, coraz mniej ludzcy, coraz bardziej zdehumanizowani. Nowa fala coachów, nowa religia, nowe ścieżki rozwoju zalewają aż do wymiotów. Ja wracam do siebie, do mitów, baśni i się zwijam. Nic mnie nie determinuje i choć szanuję pana Hellingera, zdaję sobie sprawę, że ustawienia mają początek w tzw. Ustawieniach Mistrzowskich i wspaniale programują nasze głowy ustami ustawiacza. Cały ten wysyp oświeconych, rozświetlonych misjonarzy mierzi mnie i nawiewam daleko od tego. Proszę jednak czerpać z życia to, co służy i co komuś wibruje w sercu czy duszy. Nie jesteśmy tutaj za karę, choć tak właśnie próbuje się nas przekonać i zaprogramować. Bawmy się świetnie i uciekajmy z dualizmu gdzie kto może.

Monika Irsmanbet

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments