KREMACJA (dla zdrowotności)

Należałoby to ćwiczyć na lekcjach wuefu, jak umierać, jak osuwać się łagodnie w ciemność, jak tracić przytomność i jak schludnie wyglądać w trumnie.

Dzisiejszy tytuł wygląda absurdalnie, ale czy na pewno zostaniecie z tą opinią gdy dojdziecie do końca postu? Zapewne pamiętacie z dzieciństwa makabryczne opowieści o pochowanych żywcem. Długo nosiłem w sobie tę traumę, żeby w końcu przyporządkować takie przypadki przeszłym wiekom, kiedy to jeszcze nie umiano precyzyjnie stwierdzać zgonów. W naszych czasach jest to przecież absolutnie niemożliwe! I zupełnie przypadkowo trafiłem w sieci na kogoś, kto z przekonaniem opowiadał, że to się wciąż zdarza. Tak przynajmniej twierdzą warszawscy grabarze, dla których to codzienność.

Oszczędzę Państwu koszmarnych szczegółów, ale chyba warto zrewidować swój pogląd na ten temat, bo okazuje się, że współcześnie także zdarzają się pomyłkowe orzeczenia zgonów, może nawet dużo częściej niż kiedyś. Chodzi o tak powszechny stan wegetatywny, który lekarze stwierdzają po udarach mózgu czy jego niedotlenieniu. Pacjent niekoniecznie musi być „warzywkiem”, może nawet samodzielnie oddychać, wykonywać jakieś mimowolne ruchy, reagować na bodźce bólowe, ale (tak przynajmniej twierdzą lekarze) nie ma świadomości otaczającego go świata.       

Niektórzy naukowcy uważają, że stan wegetatywny jest nieodwracalny, ale medycyna zna wiele przypadków wybudzenia takich pacjentów i powrotu do zdrowia. Najprawdopodobniej zostali źle zdiagnozowani, a co byłoby gdyby stwierdzono u nich śmierć mózgową? Stwierdzą wtedy również śmierć pacjenta jako całości i albo pójdzie do piachu, albo zaczną pobierać z niego narządy do celów transplantacyjnych. I tu zaczyna się współczesny koszmar, bo mamy mnóstwo przekazów o tym, jak to dusza pacjenta unosiła się nad stołem operacyjnym, a pacjent doskonale zdawał sobie sprawę co się dzieje, szczególnie wtedy gdy lekarz orzekał zgon.

Coś takiego można by uznać za iluzje uduchowionych odmieńców, gdyby nie opowiedziało się w tej sprawie wielu lekarzy jak najbardziej racjonalnych. Jednym z nich jest prof. Jan Talar, lekarz i nauczyciel akademicki, który bez ogródek twierdzi, że narządy do transplantacji pobiera się od ludzi żywych! Stwierdza się zgon ludzi, którzy wciąż żyją! Dlaczego? Bo pacjent jest więcej wart po śmierci niż za życia, a na częściach jego ciała zarabia się duże pieniądze. Okazuje się, że kryteria i definicję śmierci dostosowano do potrzeb rynku! To też można by uznać za iluzję prof. Talara, tyle że za głoszenie takich poglądów pozbawiono go prawa wykonywania zawodu!

Wydawało mi się, że żyję w czasach gdy medycyna nie ma prawa zabijać pacjentów, ale mam coraz więcej wątpliwości czy to jeszcze obowiązuje. Już dawno podjąłem decyzję o kremacji mojego ciała, pod wpływem przerażających opowieści, jakimi karmiono mnie w dzieciństwie. Owszem, wtedy może było to trochę irracjonalne, ale teraz wygląda na to, że jest jak najbardziej uzasadnionym rozwiązaniem. Na wszelki wypadek.

p.s.

Piątkowa rolka jest o stwarzaniu nowego siebie, co nie jest aż takie trudne jeśli ma się ku temu zasadniczy powód: STWORZYĆ NOWEGO SIEBIE

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments