TELEGONIA – OJCIEC Z DALEKA

Monika Irsmanbet

Nie śpij z człowiekiem, którym nie chciałbyś się stać – powiedziała Lisa Patterson. Potężne połączenie, jakie zachodzi z kimś, z kim dzielimy nasze łóżko i ciało ma ogromny wpływ nie tylko na nasz chwilowy nastrój dnia czy sukcesy w pracy, ale wpływa na całe nasze życie już do końca. Tyczy się to bardziej kobiet, bo to właśnie z nami kobietami wszystkie zapisy zostają na zawsze. Jesteśmy materią, ale też istotą duchową, polem, zapisem informacyjnym etc. Przy każdym kontakcie, podawaniu ręki, całowaniu, przytulaniu czy podawaniu choćby wody, czy pożywienia, przekazują się nam nawzajem informacje i nawzajem siebie przenikamy. Nawet zwyczajne przebywanie blisko siebie, choćby w tramwaju, powoduje wymianę energetyczną.

W momencie zbliżenia intymnego ta energia przepływa najgłębiej, pola matrycy się przenikają i pamięć kochanka / kochanki pozostaje w nas na amen. W zależności od ilości partnerów nasza ilość matryc narasta. Przy tzw. rozwiązłym życiu możemy z czasem zagubić się w pierwotnym JA i utracić swoją tożsamość. Konsekwencje, choć może dla niektórych są powodem do dumy (!), są ogromne. Pamięć o pierwszym partnerze nigdy nie znika i nie da się jej usunąć. Nawet jeśli nie doszło do zapłodnienia, to późniejsze pierwsze dziecko z nowym partnerem może być podobne i będzie nosić pierwiastek i cechy wspólne z partnerem pierwszego razu.

Tak było podczas wojen, gdy dziewczyny były gwałcone i obdzierane z możliwości wyboru. Oczywiście żadna nie chciała, aby jakikolwiek zapis gwałciciela ujawnił się w pierwszym dziecku. Wtedy z pomocą często przychodzili kapłani słowiańscy, tzw. Zercy i za pomocą setek rytuałów, modlitw i obrządków nadpisywali nad tym zapisem nowe tak, aby ten pierwszy nie miał żadnego wpływu na pierworodne dziecię. Oczywiście najlepiej w życiu mieć swoją własną energię i tylko własną. Wtedy odpowiedzi, które do nas przychodzą, te głosy z wewnątrz są naprawdę nasze i tylko nasze. Kiedy mamy w sobie mitozę i cały tłum ludzi, ich traum, doświadczeń i przeżyć czasem trudno usłyszeć swój własny głos i żyjemy w rozgardiaszu.

Najważniejszą lekcją, po jaką tutaj zeszliśmy, jest wzrastanie w byciu człowiekiem, wzrastanie i sprawdzanie się w relacjach międzyludzkich a szczególnie tych najbliższych. Najważniejsze jednym słowem to odpowiedź na pytanie „jakim człowiekiem jesteś”. To prowadzi do momentu zatrzymania się przed pójściem do tzw. łóżka. Ważne nie jest to czy chcemy być z tym człowiekiem, ale czy chcemy być TYM człowiekiem. To wszystko zapisuje się nieodwracalnie i moim zdaniem warto się, choć na chwilę zatrzymać. Przez kontakt seksualny stajemy się tym człowiekiem, jego matrycą informacyjną, jego matrycą energetyczną, jego kodami. Stajemy się sobą plus ta osoba!

Na koniec powieje optymizmem jeśli wcześniejsza treść wzbudziła jakieś nieprzyjemne odczucia. Anastazja miała na takie ablucje swoje metody i pewnie większość je zna. Osobiście stosuję (choć nie każdego dnia) tzw. prysznic psychotroniczny. Jeden prysznic myje ciało, a drugi, w wodzie zimnej (to ważne), czyści programy informacyjne etc. Wizualizacja siebie jako obrośniętego skamieniałym brudem ciała i poczucie jak ta zimna woda usuwa z nas te kawały brudu. Można też, działając według kalendarza tybetańskiego dokonywać tzw. świętej ablucji raz w miesiącu. To jest konkretny dzień i godzina gdy woda ma te szczególne właściwości. Wtedy taka kąpiel ma trwać ok. 10 minut i najlepiej, aby w tle leciała mantra na oczyszczanie czakr. Wtedy mamy wyobrazić sobie, że woda przelatuje przez nas całkowicie. Przez tkanki, kości, mięśnie etc. Tylko tyle!

Monika Irsmanbet

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments