Dlaczego nie wypowiadam się na temat protestów rolniczych? Bo pochodzę ze wsi? Bo przez wiele lat mieszkałem na wsi i prowadziłem gospodarstwo ogrodnicze? Bo studiowałem rolnictwo? Bo zbyt boli, gdy znów wciągają rolników w gry polityczne? Bo znam i jeszcze pamiętam historię niedoli polskiego chłopa? Może właśnie dlatego a może właśnie wbrew temu milczałem, ale wypowiedź rzeczniczki protestujących rolników sprowokowała mnie wreszcie. A cóż takiego ona powiedziała? Ano, że dopłaty, te słynne dopłaty z Unii zaczynają rolników uwierać i oni by chcieli po staremu.
Nie mogę uwierzyć, że protestujący doszli do takiej konkluzji! Owszem, mają te swoje „wypasione” ciągniki na kredyt, wykostkowane wsie, wodociągi i stare limuzyny sprowadzane z Niemiec, ale stracili wolność. Względną wolność, bo chłop nigdy nie cieszył się prawdziwą wolnością. Pamiętacie jeszcze „Wolnego najmitę” Konopnickiej? Wolny, bo z więzów, jakimi go przykuł rodzinny zagon, gdzie pot ronił krwawy, już go rozwiązał bezduszny artykuł twardej ustawy… Teraz te ustawy idą z Brukseli, tam, gdzie jest prawdziwy właściciel polskiej ziemi.
Czy naprawdę wszyscy zapomnieli, że nikt nie daje pieniędzy za darmo, a jeśli już daje, to wymaga? Że będą dopłacać do każdego hektara charytatywnie? Za dotacjami idą żądania, inspekcje, nakazy i zakazy, a także grzywny za oszustwo. Satelity i drony wykryją każdą jabłonkę, krowę czy kurę! I to urzędasy z Brukseli decydują, co polski rolnik sieje, sadzi i hoduje. Jeśli znajdą jedną świnię bez kolczyka pójdzie siedzieć! Rolnik, nie świnia, żeby nie było. Może kiedyś zaczną rozstrzeliwać za świnie, jak to bywało podczas tamtej wojny! Jeszcze niedawno na Podhalu mieliśmy 400 tys. owiec, dziś pozostały nędzne resztki. Hodowaliśmy mnóstwo krów, świń, kur, ale… najpierw choroba wsiąkłych krów, potem ptasia grupa i afrykański pomór świń, a teraz sprowadzamy sobie wołowinę, wieprzowinę i drób z Holandii, Niemiec, Francji… i USA, jakżeby inaczej!
Tu nie ma przypadków, bo żywność zawsze była efektywną bronią, której „władza” nie wahała się użyć. Hołodomor, wielki głód wymyślony dla Ukrainy przez Stalina doprowadził do śmierci miliony Ukraińców. A zagłodzenie miliona Ormian podczas I wojny światowej? A oblężenie Stalingradu i zagłodzenie półtora miliona mieszkańców? A Mao Zedong i zagłodzenie przez niego 25 milionów Chińczyków? Czy to samo może stać się z nami? Jeśli będziemy nieposłuszni, mogą nam odciąć dopływ żywności, a cóż nasi rolnicy mogą nam zaoferować? Kostkę brukową?
Na typowej polskiej wsi nie ma już ani jednej krowy, owcy, świni, nawet kury! Mieszkańcy wsi kupują w Biedronkach produkty mlekopodobne, drób nafaszerowany antybiotykami, zrandapowany olej rzepakowy, chleb wyprodukowany z ukraińskiego zboża technicznego! 10 milionów zboża tego typu zniknęło ot tak sobie? Skąd! Zjedliśmy go w chlebie! Mieszkańcy wsi nawet warzywa kupują, bo im się nie opłaca zasiać marchewki czy pietruszki! Tak, zostali zmanipulowani. Jesteś biedny, bo jesteś głupi, a mądry przywódca rolników to rzadkość i na pewno nie jest nim Kosiniak – Kamysz! Czy zatem Konopnicka wciąż będzie miała rację pisząc: Może zastygnąć, jak szrony, od chłodu, bić głową w ziemię, jak czynią szaleni, od wschodu słońca do słońca zachodu, nic się nie zmieni.
p.s.
Kiedy jeszcze nie wiedziałem czym jest manipulacja i miłość bezinteresowna świętowałem „Dzień Kobiet”, a nawet pisałem z tej okazji piosenki! Serio, mam nadzieję że mi wybaczycie, bo to było przecież przed „Opamiętaniem”. Teraz z przyjemnością obserwuję jak władza powoli, ale konsekwentnie przechodzi w ręce kobiet i to mnie cieszy! To, co było niemożliwe dla Rzepichy, niedopuszczalne dla Marysieńki Sobieskiej i prawdopodobne dla Marii Skłodowskiej jest teraz oczywiste dla współczesnych kobiet. A co z mężczyznami? Posłuchajcie pointy i uśmiechnijcie się, a te panie, którym są wciąż potrzebne życzenia z okazji Dnia Kobiet, niech potraktują tę piosenkę, jako mój ósmomarcowy kwiatuszek: POLKI W ATAKU
