Monika Irsmanbet
Wszyscy pragną bliskości, szukają jej, łakną. Bez niej czujemy się osamotnieni, niepełni i czasem pogubieni. Pragniemy, a jednocześnie boimy się ją tworzyć. Bywa to trudne, bo żeby czyjąś dłoń uchwycić… trzeba najpierw swoją otworzyć. Trzeba się obnażyć, rozbroić, odrzucić wszystko, odsłonić rany i to, o czym chcielibyśmy zapomnieć. Całkowicie zaakceptować siebie. Przyznać się do wszelkich wyborów, które dziś wyglądałyby inaczej i do ran, które być może już nawet się podgoiły. Dopóki tego nie zrobimy, dopóki nie zaakceptujemy siebie całkowicie, nikt inny nas nie zaakceptuje. Nikt nie dotknie naszych ran, my nie dotkniemy ran drugiego.
Nauczono nas, że jesteśmy lepsi od zwierząt, że nie jesteśmy zwierzętami, a „zwierzęce” ma dla nas wydźwięk negatywny i ubliżający. Tymczasem ang. „animal” pochodzi od łacińskiego „anima” i oznacza duszę, istotę żywą, Wiatr! Prawda jest taka, że egzystencja nie wartościuje, nie dzieli na lepsze i gorsze, wyżej i niżej. Egzystencja nie ustawia drabiny, to my sami ją sobie tworzymy i lokujemy siebie i innych na jej szczeblach. Trudno nam czasem zrozumieć, że człowiek jest piękny w swojej zwyczajności, a słabość świadczy o naszej delikatności. Nie jesteśmy ze stali i to jest ogromną wartością.
Jesteśmy duszą, a być może nie każdy wie, że w języku staropolskim, słowo „bezduszny” oznaczało „martwy”. Jesteśmy żywi i to zachwyca najmocniej. Nasza kruchość to najwyższy wyraz świadomości. Tak bardzo czasem chowamy naszą kruchość, delikatność, słabość, a przecież to odróżnia nas od maszyn. Bliskość to otwarte drzwi do serca, to otwarta dłoń, to zaproszenie w głąb siebie. Jest możliwa tylko wtedy, gdy nasze wnętrze będzie czyste i szczere, gdy nie będzie pachniało tłumionym żalem, strachem, przerośniętym ego, narcyzmem. Nie ma nic piękniejszego niż bycie zwyczajnym, choć tak bardzo w modzie jest indywidualizm i źle pojęte niebycie stadem.
Tworzymy w sobie tak wiele twarzy na każdą okazję, na bycie gotowym do walki i obrony, do bycia kochanym przez każdego, na akceptacje i podziw od wielu. To bzdura, to nie jest możliwe. To wymysł umysłu. Na ziemi przed nami żyły miliony ludzi. Odeszli, odejdziemy i my. Jesteśmy tu na chwilę, na kilka dni i zaakceptujmy to. Nie traćmy ich na strach, na wstyd, na kompleksy, na hipokryzję czy spełnianie czyjegoś oczekiwania. Jeśli będziemy zamknięci i wystraszeni, nastawieni na obronę swoich tajemnic, to będziemy żyli w piekle! Piekło i Niebo są w nas. To nie są żadne punkty na mapie świata, to nie są cyfry równoleżników. One są w nas.
Bliskość to wspaniale doświadczenie i dążmy do niej. Będzie to możliwe tylko z czystym umysłem. Wtedy, gdy umysł jest czysty – serce zaczyna swoją pieśń. Bycie szczerym to odrzucenie masek, to pozbycie się gotowych twarzy. Niezależnie od tego, jaka jest ta prawdziwa, trzeba ją pokazać i nieważne, jaką cenę przyjdzie nam zapłacić. Bycie prawdziwym jest bezcenne i tylko bycie prawdziwym może zapoczątkować bliskość. Nie oznacza to jednakże, że musimy demaskować i konfrontować wszystkich innych. Jeśli ktoś jest szczęśliwy ze swoimi kłamstwami, zostawmy to tak, jak jest. Nie na tym polega nasza autentyczność i prawdziwość. Bądźmy szczerzy dla siebie, bez reformowania całego świata. Bądźmy autentyczni w stosunku do samych siebie, choć wymaga to czasem ogromnej odwagi i determinacji. Świat to supermarket, więc potrzebujemy wyciszenia i czasem odosobnienia, aby usłyszeć swój wewnętrzny głos. To najcenniejszy głos i tylko jego zawsze słuchajmy. Po drugie zrzućmy maski i pokazujmy emocje. Jeśli jesteśmy wściekli, bądźmy wściekli. Każde sprzeczne działanie blokuje nasze emocje i z czasem już nawet nie potrafią zaistnieć, mimo naszego wysiłku i próśb. Jeśli więc chcemy płakać, róbmy to. Mówi się, że to dlatego kobiety mają takie piękne oczy, bo nie przestały płakać! I po trzecie żyjmy w teraźniejszości. Bądźmy blisko siebie, bo tylko wtedy życie nie jest powierzchowne.