Przed nami piękny wciąż wiosenny weekend więc chciałbym zakończyć go sympatycznymi pierdołami! Nie chodzi mi teraz o zdrowie, ale o komentarze na tej stronie. O ile pierdołą można nazwać wtyczkę z komentarzami Felicjana, z którą mam nieustające kłopoty. Raz komentarze widać, raz nie, dziś można komentować, innym razem nie. Kilku moich czytelników doprowadza to do białej gorączki i dlatego poradzili mi, aby zastosować wtyczkę całkowicie niezależną od FB, czyli „wpDisquz”. Informatyk Łukasz Rudzki już się tym zajmuje i najprawdopodobniej w nowym tygodniu będziemy mieli ten system komentarzy. Nie ukrywam, że ostateczne zerwanie połączenia z Felicjanem wprowadza mnie w nastrój euforyczny, chociaż pewnie pojawią się jakieś kłopoty, zanim opanujemy to nowe narzędzie. Ale damy radę, prawda?
Najgorsze jest to, że wraz z wprowadzeniem nowego systemu komentarzy znikną wszystkie dotychczasowe. Boli, bo większość z nich była niezwykle wartościowa. Niestety, nie ma możliwości ich zachowania. Felicjan zabierze je ze sobą. To jest ten bolesny haracz, który muszę zapłacić, ale cieszy perspektywa, że już nic takiego nigdy mi się nie zdarzy. Nigdy nie mów nigdy, wiem, ale nie myślę o ekstremalnych warunkach takich jak brak sieci, prądu, wody i żywności, rozumiemy się? Nie chcę krakać, bo post miał być o sympatycznych pierdołach, ale sami widzimy, co się dzieje.
Nie jest łatwo odciąć się od tych wszystkich, którzy straszą nas w sposób okrutny! Strach leje się z ekranu telewizora, z radia, z gazet nie mówiąc o Internecie, który jest oceanem strachu. Na szczęście potrafimy pływać tak, aby ominąć te apokaliptyczne wizje. Zachęcam państwa gorąco do lekceważenia tego typu doniesień, kichając na ich demoniczne zapowiedzi. To ma głębszy sens, bo kichając, zawsze zamykamy oczy. Nieprawda? To spróbujcie kichnąć z otwartymi oczami. Zamknijmy oczy na te wszystkie brednie, którymi zasypują nas zewsząd i tak jak nasi przodkowie, tradycyjnie życzmy sobie „na zdrowie”.
Same życzenia nie wystarczą, o zdrowie trzeba dbać, ale tak, aby nie popaść w hipochondrię. To nie jest takie trudne, bo wszyscy wciskają nam jakieś witaminy, suplementy i mikstury, bez których już tylko syf, kiła i mogiła. Nie dajcie się zwariować. Im nie chodzi o nasze zdrowie tylko o ich kasę! Mamy teraz do dyspozycji niereglamentowane słońce, powietrze bez smogu, nowalijki, po co Wam suplementy? Spacer po polnych dróżkach da więcej niż kolejna garść prochów. Nie zapominajmy, że nasze ciało tworzy co sekundę 25 milionów nowych komórek! Co sekundę! Wystarczy mu nie przeszkadzać, zatruwając je fast foodami, papierochami, kolorowymi napojami gazowanymi i tym podobnym badziewiem, a odnowi się samo.
Trzy lata temu, w Siedmiu receptach opisałem jak zadbać o zdrowie, aby żyć długo i szczęśliwie stosując naturalne metody wzmacniania systemu odpornościowego. Recepta na ruch jest jedną z najważniejszych. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że są ćwiczenia, które zapobiegają zachorowaniu na raka. A jeśli już go masz, wspierają silnie terapię i pomagają wyjść z choroby. Prawie sto lat temu wymyślił je profesor Katsuzo Nishi. W związku z tym zapraszam do mojego ogródeczka, nie na pogaduchę tym razem, ale na poznanie tych trzech krótkich ćwiczeń, które powinny być stałym elementem zalecanych naturalnych suplementów dla zdrowia. Antyrakowe Ćwiczenia Nishi.