DOM WARIATÓW

Polska przedwojenna była niejednolita, niemniej jednak był to kraj normalny. Natomiast Polska dzisiejsza to niewątpliwy i klasyczny dom wariatów.

Od dawna mówi się, że Polska to dom wariatów, ale coraz częściej słychać, że cały dzisiejszy świat także. Tak również twierdzi ks. Piotr Glas i jak każdy ksiądz – myli się. To ludzie urządzili sobie ze świata dom wariatów i trzeba przyznać, są w tym konsekwentni. Jeśli spojrzymy na trzy tysiące lat jako tako zbadanej historii, wywołano w tym czasie pięć tysięcy wojen, mniej więcej. I ta tendencja nie maleje, lecz rośnie! Z żelazną konsekwencją niszczymy się nie tylko nawzajem, ale coraz bardziej bezwzględnie również naturę. Kiedyś tylko zasrywaliśmy naszą planetę, ale teraz trujemy i zabijamy ją bezpardonowo! Planeta już ledwie dyszy, ale wciąż daje nam życie, a my ją zabijamy z głupim uśmiechem idioty na ustach.

Czy te wszystkie działania, jakie usiłuje wprowadzić część klimatycznych idiotów z wysokiego szczebla, mają uratować planetę? Jedynie utrudnią życie zwykłym ludziom, tym na samym dole piramidy, a ci z góry dalej będą sobie podróżowali prywatnymi samolotami odrzutowymi na bankiety poświęcone ratowaniu klimatu. Problem w tym, że wciąż nie zdiagnozowano choroby nazywanej zmianami klimatycznymi. Naukowcy jak zawsze nie zgadzają się co do przyczyn ocieplenia, a niektórzy wręcz twierdzą, że akurat nadchodzi oziębienie. I że te zmiany są jak najbardziej naturalne.

Podobno epoka współczesnego ocieplenia właśnie się kończy. Na Ziemi od zawsze zachodzą nieustanne zmiany klimatu wywoływane przez bodźce zewnętrzne. W największym stopniu zależą od aktywności Słońca, a ta zmienia się w cyklach, które naukowcy dopiero starają się rozgryźć. Niektórzy z nich twierdzą, że nadchodzi cykl ochłodzenia, co jest całkowicie normalne i naturalne. Dlaczego więc z taką zajadłością wprowadza się ograniczanie i opodatkowanie wszelkich rodzajów działalności człowieka w Europie? Żeby stała się „zeroemisyjna”? Chodzi o CO2, rzecz jasna. A takie Chiny nie zamierzają się ograniczać ani o jeden komin! Podobną sytuację mamy w Indiach, Argentynie, Malezji i w wielu innych krajach!

Za to nie ma żadnych szybkich zmian w ograniczaniu produkcji plastiku, chemicznych leków lansowanych przez Big Pharmę czy budowy elektrowni atomowych. Nasi aparatczycy już klepnęli podobno budowę trzech takich elektrowni, amerykańskich jak najbardziej. Wątpię, żeby jeszcze nie dotarło do nich, że nie tędy droga do pozyskiwania taniej energii. Ta atomowa wcale tanią nie jest! A gdybyśmy odpuścili sobie gigantomanię i uzależnianie od dawkowania energii produkowanej centralnie? Już wiadomo, że tanią energię można produkować lokalnie z biomasy i wiatraków. Może to robić każda gmina i każde gospodarstwo. Mogliby gdyby na to pozwolono!  

Wymyślono już małe wiatraki rurowe, które są w stanie wyprodukować dość energii dla rodziny. Żadnych zewnętrznych śmigieł, zabijania ptaków czy hałasu. Jedna rura na podwórku i mamy energii po kokardę. Dlaczego zatem lansuje się ogromniaste farmy wiatrakowe? To oczywiste, energia ma być rozdzielana i dozowana centralnie! Dość łatwo wpaść na trop kolejnej teorii spiskowej związanej z dystrybucją energii. Jeśli jeszcze na nią nie wpadliście, przedstawię ją w poniedziałek, bo piątek tradycyjnie już należy do zdrowotności i znów będziemy obalać absurdy związane z nowotworami.  

p.s.

A jeśli już jesteśmy przy zdrowiu, proponuję dziś moją starą (nie mam innych) pioseneczkę o zdrowiu. Dziś nie jest już bulwersująca, ale gdy w latach dziewięćdziesiątych wyemitowano ją po raz pierwszy w Polskim Radiu, redakcja została zasypana listami protestacyjnymi od rodziny Radyja. Papierowymi, rzecz jasna, bo internetowego hejtu jeszcze wtedy nie wynaleziono. I jeszcze wtedy nie wyrzucano z Polskiego Radia za coś takiego. Jeszcze wtedy czułem się wolnym twórcą. Naprawdę. Posłuchajcie zatem pioseneczki ZDROWIE TRZEBA MIEĆ

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments