NIC NIE MOŻE WIECZNIE TRWAĆ!

Życie ziemskie – to ogień – to próba – przez którą tak przejść mamy, by się oczyścić – a nie spalić.

Czy to prawda, że nic nie może wiecznie trwać, a co zesłał los, trzeba będzie stracić? Koniecznie stracić? A może coś zyskać? Moje wieloletnie, uporządkowane działania w social mediach zdmuchnął ostatni ban Felicjana. Tym razem dostałem zawiadomienie, że naruszyłem standardy społeczność FB. O jakie standardy chodzi? Nie wyjaśnili! Nie podano adresu, abym mógł zapytać, o co chodzi i wyjaśnić wątpliwości. Pisałem zatem standardowo, czyli na Berdyczów i czekałem: Entliczek – pentliczek co zrobi fejsbiczek tego nie wie nikt!

Następnego dnia wypuściłem na zająca rolkę. Przeszła! A więc jak domyślam się, ban dotyczył jednego wpisu „Toksyczni ludzie”. Musiałem użyć jakiegoś zakazanego słowa, o którym nie wiedziałem, że jest zakazane. Mam spis takich słów (za które kiedyś byłem banowany), ale w tym tekście niczego bulwersującego nie znalazłem. Może ktoś z Was wpadł na to feralne słowo? Jeśli tak, napiszcie – będę wdzięczny. Na razie pozostaję w ignorancji co do nadwrażliwości Felicjana z nadzieją, że znów kiedyś nie wpadnę na minę.

Nie ma jednak tego złego, co by na lepsze nie wyszło… W tej banowej sytuacji pomagali mi różni guru od social mediów i po zapoznaniu się z moimi działaniami wydali wyrok: panie Stanisławie, działa pan po amatorsku! Nie płaci pan za promocje, więc jest pan małowartościowy dla social mediów, publikuje pan w złych dniach i godzinach, pana posty i rolki są zbyt kulturalne i mało prowokujące, czyli… do dupy! Dostałem także wskazówki, co powinienem zrobić, abym moje publikacje miały największe zasięgi, a książki sprzedawały się jak świeże bułeczki!

Moi rozmówcy byli szczerze zdziwieni, gdy odpowiedziałem, że to mnie nie interesuje! Niczego takiego nie zrobię, bo musiałbym stać się prowokującym, cynicznym oszustem. Nie będę zmuszał czytelników do lajków, serduszek i komentarzy stosując różne sztuczki socjotechniczne. Niektórzy z Was lajkują i tak, dziękuje, bo to jednak wpływa na zasięgi. Ale niektóre wskazówki, te, które nie kolidują z moimi zasadami, wziąłem sobie do serca. Żeby nie publikować w weekendy, np. ani w godzinach rannych, tylko dużo później. Stąd rewolucyjne zmiany, które wprowadziłem.

Jedna reguła weszła w moje pole serca jak w masło. Otóż jeden z Internetowych guru uświadomił mnie, że 90% z moich czytelników i widzów zwisa i powiewa, o czym mówię, czy piszę. I czy w ogóle piszę. Ale 10% to ludzie, którzy pracują na tych samych falach i są prawdziwymi internetowymi przyjaciółmi. Im naprawdę zależy! I to dla nich warto publikować! Bez trudu mógłbym wymienić kilkanaście nazwisk takich przyjaciół, dziękuję Wam serdecznie, że jesteście! Teraz będę się skupiał tylko na tej grupie. Wy jesteście dla mnie najważniejsi! Dlatego na tej stronie posty będą się pojawiać jak dotychczas, o godz. 9:00 mniej więcej, bo szanuję Wasz nawyk, ale na Felicjanie dopiero w samo południe – tak jak zalecają fachowcy. I co wy na to? Może być?   

p.s.

Nie śmiejcie się, że na Felicjanie będę wypisywał teksty w rodzaju „Przeczytasz o tym, klikając na grafikę”. Wiecie co fachowcy twierdzą? Otóż spora część czytelników nie ma pojęcia, że musi kliknąć grafikę, żeby przeczytać cały post! Serio! Mnie to śmieszy, ale wolę sprawdzić, czy mają rację. A może to tylko popis tzw. ekspertów?!

Subscribe
Powiadom o
guest

23 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments