O „ROZWYDRZONYCH TERRORYSTACH” CZYLI DZIECIACH, KTÓRE RZĄDZĄ DOROSŁYMI

Jak będziesz niegrzeczny, to zamienię Cię na inne, grzeczne dziecko!

Spotkałem wczoraj Marię, znajomą z mojej ulicy, roześmianą jak szczypiorek na wiosnę. A jeszcze niedawno ledwo wlokła nogi za sobą, wykończona psychicznie, fizycznie i finansowo przez… swojego syna. Jeździła z nim od lekarza do lekarza (uznani i drodzy specjaliści, rzecz jasna), zmieniała dla niego korepetytorów, przepraszała za niego nauczycieli, sąsiadów i znajomych, bo chłopak był… delikatnie mówiąc nieznośny. 

Lekarze nie byli pewni co do diagnozy, jedni podejrzewali Aspergera, inni zespół Hellera, jeszcze inni zespół Tourettea, ADHD, autyzm HFA, autyzm LFA itd. Chłopak zachowywał się skandalicznie, nie szanował matki, lekceważył wszystko i wszystkich i nagle… Maria twierdzi, że wszystko jest okay! Syn jest w miarę grzeczny, zachowuje się dobrze, skończyły się wizyty u lekarzy i zaczęło się zwykłe normalne życie. Co się stało? Napiszę o tym w środę, ale głosem w dyskusji niech będzie fragment maila od mojej serdecznej znajomej Doroty, która zajmuje się zawodowo tzw. dziećmi autystycznymi.

  • „Zastanawiam się od jakiegoś czasu, jak to jest z duszą dzieci autystycznych, nadpobudliwych czy w ogóle niepełnosprawnych. Czasami mam wątpliwości czy moja praca z nimi ma sens, bo coraz częściej widzę „rozwydrzonych terrorystów”, którzy przekraczają granice innych ludzi pod szyldem niedostosowania społecznego.
  • Był we mnie ocean cierpliwości. Teraz widzę diagnozę dziecka i zastanawiam się w wielu przypadkach, kto to wymyślił. Generalnie nie dziwię się, że wielu norm społecznych nie chcą dzieci zaakceptować i wtedy dostają diagnozę – zespół Aspergera, ale są takie, które naprawdę z okrucieństwem i premedytacją przekraczają granice. Naprawdę potrafią umęczyć, udręczyć, dokuczyć. Rosną z nich ludzie, którzy gnębią rodziców, a Ci wspierają, troszczą się, mają poczucie winy.
  • Czuję, że to jakiś program stworzenia takiego społeczeństwa. W mojej okolicy – sadowniczej, gdzie na rundapie cudowne sady kwitną, jest bardzo dużo dzieci autystycznych. Niegdyś autystyk to było dziecko niechcące komunikować się ze światem zewnętrznym. Teraz autystyk to dziecko, które robi co chce, nie licząc się z rówieśnikami a tym bardziej z rodzicami. 
  • Jestem po zajęciach i chyba potrzebowałam się wygadać. Mam kryzys. Zastanawiam się, o co chodzi tym duszom. Chyba już nie chce mi się pracować z ryczącymi wniebogłosy dziećmi z powodu np. nie takiego odcienia kredki lub tego, że deser na pewno jest pikantny, choć nawet go nie skosztowały”.

I co sądzicie na temat maila Doroty pełnego rozgoryczenia i zwątpienia?

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments