Z cyklu: Pokochać siebie (21)
Czym jest Twoja wartość? To proste – dokładnie tym, czym zdecydujesz, że jest. Nie więcej, nie mniej. Brzmi pięknie, prawda? A jednak przez całe życie wmawiano Ci, że Twoja wartość musi być weryfikowana przez innych. Rodzice, nauczyciele, ksiądz na kazaniu – wszyscy uparcie wciskali Ci do głowy, że dobry człowiek to ten, który się poświęca, który stawia innych na pierwszym miejscu. Kochanie siebie? Skandal! Egoizm! Samolubstwo! I tak, krok po kroku, nauczyłaś się, że jeśli chcesz zasługiwać na miłość, musisz przestać kochać siebie.
Ale przypomnij sobie siebie jako dziecko. Nie taką zahukaną nieśmiałą smarkulę, która przeprasza, że żyje, ale te prawdziwą, dziką kocicę. Tę małą rozrabiakę, która broniła swojej ulubionej lalki jak lwica. Nie oddawałaś jej koleżankom, bo była Twoja. I miałaś rację! Ale potem przyszli dorośli i wmówili Ci, że bycie sobą to wstyd, że dzielenie się (nawet wbrew sobie) jest cnotą, a Twoje potrzeby są mniej ważne niż potrzeby innych.
No i zaczęło się: Ustąp miejsca. Daj się pobawić. Nie bądź egoistą. Bądź dobrą dziewczynką, niech się pobawią twoją lalką. Czy kogoś interesowało, że to był twój skarb? Opiekunowie kazali ci oddać skarb koleżankom. Ale gdy troszeczkę dorosłaś, zauważyłaś, że ci sami dorośli, którzy kazali Ci się dzielić, jakoś nie pożyczają sąsiadom swoich samochodów, nie dzielą się wypłatą z biedną ciocią i nie oddają ukochanego fotela teściowej. Cóż, wtedy już było za późno – nawyk zadowalania innych wżarł się w Twoją psychikę jak dobrze zakorzeniony chwast.
A co potem? Nie chciałaś być samolubem, ze względu na innych! Byłaś grzeczną dziewczynką, dygałaś, dziękuję, proszę, przepraszam i nie protestowałaś gdy cię poklepywano po głowie! Zabiegałaś o miłość dorosłych! I teraz siedzisz w tym po uszy. Wciąż robisz wszystko, by zasłużyć na miłość, bo myślisz, że miłość trzeba zdobywać. Ale coś powiem: nie musisz nic robić, by zasługiwać na miłość. Nie musisz udowadniać swojej wartości. To, że istniejesz, nadaje Ci wartość. Jeśli w to nie wierzysz, to tylko dlatego, że wmówiono Ci coś przeciwnego.
Więc może czas na refleksję? Może czas odkochać się w cudzej aprobacie i zakochać w sobie? Tak po prostu, bez warunków, bez zasług. Jeśli nie pokochasz siebie co do swojej wartości, to jak możesz oczekiwać, że zrobią to inni? Gdy ta wartość zależy od innych, jesteś bezwartościowa jako dusza. Zacznij od najprostszej rzeczy – nie przepraszaj za to, kim jesteś. Bo jesteś cudem, tylko jeszcze Ci tego nie powiedzieli i nie licz na to, że powiedzą.
p.s.
Wybrałem rodzaj żeński ze względu na szacunek do wrażliwości kobiet i inteligencji mężczyzn, którzy potrafią ten rodzaj zamienić.