OD CZEGO ZACZĄĆ?

Takie pytanie musi pojawić się zawsze gdy napiszę coś o spokoju, radości czy szczęściu. To proste – każdą zmianę zaczynamy od punktu, w którym jesteśmy tu i teraz. Warto więc zastanowić się, dlaczego z takim wysiłkiem uganiamy się za czymś, co daje nam tylko złudne zadowolenie. Czy wykrzykiwanie wyp… przed Trybunałem wpłynie na publikację wyroku nakazującego rodzenie płodów niezdolnych do życia? Czy na pewno jesteśmy z tym mężczyzną? Czy na pewno jesteśmy z kobietą? Wyrok jest obrzydliwy i nieakceptowalny, ale warto zacząć od siebie, bo życie singla rzadko się sprawdza, ale jeszcze gorzej wędrować z kimś co ci lata wkoło boku kiedy torba łod obroku.

Niestety niektórzy z nas nie są w stanie zapomnieć ani o wyroku, ani o nim lub o niej i dlatego wpadają w alkoholizm, uprawiają przypadkowy seks, oddają się partii politycznej albo bez refleksji i skrupułów robią kasę na krzywdzie innych. Wystarczy przez chwilę zastanowić co z tego weźmiecie na drugą stronę kiedy przyjdzie także po Was zegarmistrz światła purpurowy. Butelkę? Penisa czy waginę? PiS czy Platformę? A może kasę z tajnego konta w szwajcarskim banku?

Jeśli nie znajdziemy w nas tego co nieśmiertelne będziemy uzależnieni od wszystkiego, czemu oddajemy się z taką pasją, a co tak naprawdę wysysa z nas energię chi. Ucieczka od tego co wieczne nie uda się przecież, bo w końcu staniemy z tym problemem twarzą w twarz. To oczywiste, że w momencie rezygnacji z tych  substytutów szczęścia zaczyna się cierpienie. Nie trzeba uciekać od niego, trzeba w nie wejść, bo inaczej nigdy nie dowiemy się, czym jest to cierpienie i jak sobie z nim poradzić. 

Pamiętacie jeszcze sentencję Jezusa, że prawda wyzwala? Jeśli poznamy prawdę o swoim cierpieniu, łatwiej będzie z niego wyjść, bo najczęstszym powodem cierpienia jest niewiedza. Tu nie chodzi o wyczytaną prawdę z podręczników rozwoju osobistego, Pisma Świętego czy rozpoznania psychiatrycznego, że o telewizji z litości nie wspomnę. Chodzi o naszą prawdę, którą poznamy, doświadczając swojego cierpienia.

Co najczęściej robimy gdy tak nam źle, tak nam źle, tak nam szaro a każdy dzień ciągnie się jak makaron? Idziemy do znajomych na wódkę, do lasu, na zakupy, a gdy nie możemy wyjść, włączamy telewizor, radio, płytę, cokolwiek byle nie wejść w ten szary makaron. Ile można przed tym uciekać? Wejdźmy w to, zobaczymy, czym jest, dlaczego, skąd, po co? Nie oceniaj, nie osądzaj, nie potępiaj, tylko patrz jak na chmurę, aż zobaczysz w niej każdy kształt, każdą barwę, każde uczucie. Właśnie od tego trzeba zacząć.

 P.S.

Dziś już ostatni dzień, w którym można zapisać się na webinar. Licznik wskazuje na 477 zapisanych uczestników, ale jak znam życie, będzie nas około trzystu. Ostatnia szansa, żeby być wśród nich, to zapisać się tutaj: https://go.mywebinar.com/wmle-xqbk-genk-cvjm