Monika Irsmanbet
Dziś zapraszam do świata Isadory. Do świata pełnego tajemnic, magii i wiadomych niewiadomych. Świata, do którego Isadora zaprosiła moją córkę pewnego dnia i po którego meandrach ją oprowadziła. Isadora ma 13 lat i waży 36 kg, przy wzroście 167 cm. Ogrom smutku, lęku, wycofania, ucieczki i chaosu w tym wątłym ciele potrafi przerazić. Dora ma zdiagnozowany autyzm, choć ja wolę mówić anielizm. Świat Isadory jest niedostępny dla ludzi z zewnątrz i Ola jest jedną z niewielu osób, które tam weszły. Mózg Dory nie funkcjonuje w całości i rozmawiając z nią, trzeba budować proste, nieskomplikowane zdania. Dziewczynka daje odpowiedzi systemem kolorów, bo sporym problemem jest dla niej nazwanie i określenie swojego samopoczucia.
Każdy dźwięk ze świata jest dla Isadory przerażający i zamyka uszy słuchawkami, których praktycznie nie ściąga. Jej pokój wygląda jak cela, bo każdy nadmiar kolorów i drobiazgów budzi popłoch i atak paniki. W takim momencie z nadludzką siłą zrywa sobie paznokcie u rąk. Ma obklejone dłonie i chodzi w rękawiczkach, aż narosną nowe. Do tego czasu niestety zrywa je również u stóp. Wyrywa też włosy z głowy i bardzo często z dużą siłą uderza nią w ściany pokoju. To powoduje głębokie rany również na głowie. Autyzm ma ogromne spektrum chorób i dużym błędem jest twierdzenie, że dotyka on głównie linii męskiej. U dziewczynek przejawia się często jako anoreksja lub inne zaburzenie żywienia.
Dla Isadory mimika zdrowego człowieka jest zupełnie nieczytelna. Mówi, że osoby, które lubi to rzeczy, które chronią ją przed kimś lub czymś, czego nie lubi. Jej świat jest pełen przyjaciół i złości ją twierdzenie dorosłych, że jest samotna i ich pozbawiona. Kiedy zasypia lubi zapalać lampkę i patrzeć, jak wirują drobinki kurzu. Tworzą dla niej balon, w którym czuje się całkowicie sobą i całkowicie zaopiekowaną. Są zdania, które zapadają jej wyjątkowo głęboko w serce i pamięć i wtedy kreują jej rzeczywistość. Kiedyś usłyszała, jak mama opowiada komuś, że Dora ma wciąż problem z toaletą. Przestała więc zupełnie jeść, aby już nigdy z niej nie korzystać. Toaleta stała się wrogiem i wielką tajemnicą. Doprowadziła w ten sposób organizm do wyczerpania niemalże skrajnego, ale mimo to nie była w stanie pokonać ogarniającego ją panicznego lęku przed wypróżnieniem.
Z czasem zaczęła jeść, ale tylko to, co przywoływało mile wspomnienia. Kochała króliki, które jadły marchewkę i trawę, więc również jadła dużo marchwi i trawy. Próbowała również jeść ziemię. Świat zdrowych ludzi jest dla niej, jak mówi, denerwujący, okrutny i niecierpliwy. Ludzie zupełnie nie rozumieją jej i nie potrafią nawet próbować zrozumieć. Są głośni, apodyktyczni, niecierpliwi i niewyrozumiali. Są dziwni i zachowują się idiotycznie. Świat zdrowych ludzi jest przeraźliwie hałaśliwy. Ludzie pachną tak mocno, że jest to nie do wytrzymania a każdy ich krok słychać jak tupot słoni.
Zrozumieć świat takiego dziecka to najpierw zdobyć jego pozwolenie na wejście tam. Do świata bez barw i dźwięków. Do świata pełnego magii i tajemniczych wizji. Trzeba zrozumieć, z czym mierzą się te „niegrzeczne, uciekające i krzyczące dzieci”. Przytłaczający nadmiar bodźców, nadwrażliwość zmysłów i wrogość świata na zewnątrz. Świat w anielizmie jest zupełnie inny niż nasz i chciałam pochylić się nad tymi dzieciakami. Są cudowne, wyjątkowe, niezwykle i fascynujące. Mieć przyjaciela anioła lub mieć takie dziecko to wielkie wyzwanie, wielka podróż, wielka przygoda i ogrom miłości, jedynej takiej!
Monika Irsmanbet