Już w piątek zaczęły się obchody upamiętniające zbrodnię Wołyńską, a jutro mamy jej oficjalną osiemdziesiątą rocznicę i Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Jutro także przeczytacie wstrząsający, okolicznościowy tekst Moniki! Nie dlatego, że napisała go Monika, ale dlatego, że każdy tekst poświęcony tej zbrodni jest wstrząsający. Ja bym go nie napisał, ale chociaż to nie moja rzeczywistość publikuję, szanując tych, dla których krwawa historia jest wciąż ważna. Mój stosunek do narodowej martyrologii jest inny i raczej odosobniony więc niewielu rodaków go podziela.
Uważam, że odwoływanie się do sentymentów przeszłości jest nieracjonalnie, bo niczego nowego nie wnosi, wręcz odwrotnie – niemiłosiernie hamuje nasz rozwój duchowy. Jeśli komuś z tym dobrze, proszę bardzo, niech sobie żyje przeszłością. Wszechświatowi nigdzie się nie spieszy, dobrze jest jednak wiedzieć, że wcześniej czy później trzeba będzie otworzyć oczy i odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Np. dlaczego w naszej zbiorowej podświadomości wciąż tkwią traumatyczne zdarzenia z naszej historii? Przecież byłoby nam o niebo lżej, gdybyśmy zapomnieli o Wołyniu na wieki wieków amen!
Nic tak skutecznie nie dzieli Polaków jak przeszłość. Całymi latami rozpamiętujemy naszą dalszą i bliższą historię, nie szczędząc środków, grzebiemy w archiwach i rozkopujemy groby, próbując odkryć nowe znaczenia starych zdarzeń. Pojawiają się przeróżne interpretacje przyjmowane przez jednych, a odrzucane przez drugich, ale historia nigdy nikogo niczego nie nauczyła. Nie ma i nie będzie obiektywnego spojrzenia na przeszłość, tak jak nie ma obiektywnej prawdy. W szkołach wciąż uczy się fałszywej historii, pomimo niepodważalnych odkryć, które zadają kłam oficjalnym wersjom. Medycyna, fizyka, chemia – większość naukowych dziedzin opiera się na kłamstwie i miliony ludzi na Ziemi są od tych kłamstw uzależnione.
Ziemia jako planeta konsekwentnie podnosi swoje wibracje, takie jest moje przekonanie obowiązujące w moim matriksie. Bez względu na emocje w naszych sercach, bo te emocje to pochodna obrazków, jakie do naszej podświadomości sączą media i bestialska historia, z których wynika jednoznacznie, że świat jest pełen zła! Jeśli bez przerwy oglądamy, czytamy i słuchamy o przemocy, zbrodniach i oszustwach, wydaje nam się, że żyjemy w jeszcze gorszym świecie niż nasi przodkowie. To bzdura – w tamtych czasach nasi dziadkowie żyli w równie okrutnej, a biorąc pod uwagę Wołyń, dużo okrutniejszej rzeczywistości. I tak będzie zawsze, dopóki każdy z nas, indywidualnie, nie wzbije się ponad te okrucieństwa i nie stworzy własnej emocjonalnej bańki, swojego matriksu wypełnionego miłością.
Uparcie i wcale nie skrycie powtarzam od lat, że otaczająca nas rzeczywistość to matrix, który dostarcza nam silnych emocji i pozwala doświadczać. Uczucie wdzięczności, miłości do siebie i otaczającej nas rzeczywistości, jaka by ona nie była, jest kluczem do sezamu piątego wymiaru, który w końcu się otworzy. O ile już się nie otworzył, a myśmy to przegapili. Bo Sezam z piątym wymiarem otwiera się indywidualnie i cichutko, a kluczem do jego otwarcia na pewno nie jest grzebanie się w grobach i krwawej historii.
p.s.
Poniedziałkową rolkę „WOTUM UFF…NOŚCI” znajdziecie na You Tube lub Filmikach w zakładce 04 ROLKI.