WSTAWAJ SZKODA DNIA (dla zdrowotności)

Jeśli się przyłożymy i wyrobimy nawyk chodzenia spać i wstawania o tej samej porze, nasza sowość czy skowronkowatość nie będzie miała najmniejszego znaczenia.

Tydzień temu obiecałem omówić fundamentalną zależność bezsenności od niezwykle oczywistego czynnika. Zanim się jednak nim zajmiemy, muszę zastrzec, że będziemy mówić o bezsenności nawykowej, niepatologicznej. Jeśli nie możemy spać, bo mamy guza mózgu na przykład, lub bezdech nocny, nadczynność tarczycy, nadużywamy leków nasennych, kawy, i.t.p. święty Boże nie pomoże, jeśli nie uzdrowimy swoich przypadłości. Dziś chodzi mi o ludzi, którzy sami sobie fundnęli bezsenność z lenistwa lub niewiedzy. 

A teraz o tym najważniejszym czynniku! Jest nim czas zasypiania wieczorem i budzenia się rano! W siedmiu receptach ująłem to tak: Niektórzy nie mogą zasypiać, bo traktują sen nonszalancko i chodzą spać, kiedy chcą, a przy bezproblemowym zasypianiu najważniejsza jest regularność. Moja ukochana ajurweda poleca godzinę 22.00–22.30 jako najlepszą godzinę do pójścia spać. Dla naszego organizmu najcenniejsze są godziny przed północą i naprawdę nie ma znaczenia, czy jesteśmy skowronkami, czy sowami! Jeśli się przyłożymy i wyrobimy nawyk chodzenia spać o tej samej porze, nasza sowość czy skowronkowatość nie będzie miała najmniejszego znaczenia.

Większość z Państwa zapewne doskonale wie, że przed swoim zmartwych… wróć! Że przed swoim opamiętaniem byłem artystą i prowadziłem skrajnie nocny tryb życia. Nie chodzi mi tylko o balangi, chociaż to też, ale raczej o nocną pracę w kabarecie, w trasie, na planie filmowym czy w studiu nagraniowym. Nocą także pisałem i byłem przekonany, że jestem sową tak samo jak to, że nie mam duszy, czyli na maksa! I nagle po opamiętaniu, kiedy to zmieniłem gruntownie tryb życia, zacząłem być skowronkiem i jestem nim do dziś! Daję Wam słowo harcerza, że sowość czy skowronkowatość, to tylko nawyk i każdy może zrobić z siebie sowę lub skowronka!

Jak? Regularnie chodzić do łóżka o 22 wieczorem  i wstawać o 6 rano. Zacznij od nastawienia budzika na szóstą i bez względu na potrzebę wstawaj o szóstej! Świątek, piątek czy niedziela wstajemy o szóstej! Będzie bolało, ale tylko na początku! Nawet gdy o 22 nie uśniemy, bo nasze stare nawyki pozwolą przyjść Morfeuszowi dopiero o trzeciej nad ranem, i tak wstajemy o szóstej! I wcale nie będziecie się włóczyć po domu jak ziewający duch, jeśli zafundujecie sobie szereg rytuałów, które podniosą poziom energii: zmienny prysznic, chi gong, joga, taniec itp. A gdy i to nie pomoże, zafundujcie sobie krótką sjestę i pozwólcie sobie na 15-minutowego chrapka. Ale nie dłużej i tylko przed godziną czternastą!

A co z tymi, którzy pracują na zmiany? Mają przerąbane i dopóki są stosunkowo młodzi ich organizm jakoś sobie z tym radzi, ale w ich ciele fizycznym i duchowym zaczną tworzyć się czarne energetyczne woreczki! Nie chcę Was straszyć, ale sami domyślacie się, jakie potem są konsekwencje. Dlatego naprawdę warto przemyśleć czy już nie warto przepoczwarzyć się z sowy w  skowronka. Jeszcze raz przypominam: bez względu na to, o której uśniesz, zawsze wstawaj o szóstej! Trzeba trafu, że akurat w ten weekend zmieniają czas na zimowy, więc będzie łatwiej!

p.s.

 Kilku z moich raczej przypadkowych widzów pytało, kto mi dał prawo wypowiadać się tak autorytatywnie o rzeczywistości. Po pierwsze, proszę o tym pamiętać, że to jest moja rzeczywistość, a po drugie odpowiedź jest w tej w rolce: KTO MI DAŁ PRAWO

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments